W oficjalnych komunikatach magistratu od czasu do czasu pojawiają się informacje o nowych nasadzeniach w różnych punktach miasta. To cieszy, bo drzewa są potrzebne w mieście, o którym mówi się coraz częściej, że jest zbyt "betonowe". Jednak wśród nich są też informacje o nowych drzewach, które nie zostały posadzone lecz... postawione, gdyż są to jedynie wielkie donice z niewielkimi, około 3-metrowymi sadzonkami. Z prawdziwymi nasadzeniami ma to niewiele wspólnego. To po prostu ustawienie kolejnego miejskiego mebla - takiego jak ławka, kosz na śmieci czy stojak rowerowy.
"Doniczkowe" serce miasta
Drzewa posadzone w donicach możemy spotkać w różnych punktach Szczecina. Są m.in. w Śródmieściu - na deptaku Bogusława czy ul. Monte Cassino, na Starym Mieście - w rejonie placu Orła Białego czy na Rynku Siennym. Najwięcej jest ich jednak na bulwarach, gdzie stoją całe szpalery donic z karłowatymi drzewkami, często niestety uschniętymi. Na Łasztowni, która określana jest mianem "nowego serca miasta" nie uświadczymy prawie ani jednego "prawdziwego" drzewa (poza nielicznymi, które jeszcze nie zostały wycięte), za to możemy tam spotkać cały "las" drzewek w donicach, które nie dają schronienia przed słońcem, nie produkują dostatecznej ilości tlenu, ani też niespecjalnie zdobią to miejsce. Zapanowała tam istna "donicoza".
O ile donice z kwiatami, bylinami, trawami czy niewielkimi krewami są ciekawym uzupełnieniem i ozdobą miejskiej przestrzeni, to donice z drzewami są już dość... dyskusyjne.
Czytaj też: Justyna Machnik stworzyła wyjątkowe miejsce w Szczecinie. "Dzieło życia!" [WIDEO]
Drzewo w donicy żyje kilkanaście lat. W gruncie - kilkaset
Drzewko w donicy, nawet jeśli jest najbardziej szlachetnego gatunku, nigdy nie zastąpi prawdziwego drzewa zasadzonego w gruncie. Dlaczego? Doniczkowa roślina nigdy nie osiągnie takich rozmiarów, nie da odpowiedniej ilości cienia, ani też nie oczyści powietrza i nie wyprodukuje takiej ilości tlenu jak jego odpowiednik posadzony w naturalnych warunkach.
Drzewo "uwięzione" w donicy ma również zdecydowanie krótszą żywotność. Jak informują specjaliści z dziedziny dendrologii, jego maksymalny wiek to około 15 lat. To niewiele w porównaniu do drzewa posadzonego w gruncie, które może dożyć ponad stu, a w przypadku niektórych gatunków - nawet kilkuset lat.
Nie podlewasz? Uschnie!
Warto dodać, że hodowla drzew w donicach nie jest łatwa ani tania. Przez cały czas muszą być regularnie podlewane i pielęgnowane - podobnie jak rośliny doniczkowe, które trzymamy w swoich domach. W przeciwnym razie uschną. Konieczne jest również odpowiednie zabezpieczenie przed mrozami, gdyż korzenie znajdujące się powyżej linii gruntu są bardziej narażone na niskie temperatury w okresie zimowym. Donice służą też niestety jako dodatkowe kosze na śmieci i popielniczki, co również nie wpływa dobrze na kondycję drzew.
Utrzymanie nasadzeń w donicach wymaga więc ciężkiej pracy i ogromnych kosztów, a efekty nie zawsze są adekwatne do oczekiwań, co możemy zaobserwować m.in. na bulwarach, gdzie wiele drzewek jest po prostu uschniętych.
Czytaj też: Coś się "nie zgrało"? Dziwny efekt inwestycji w centrum Szczecina
"Zakaz obsadzeń drzewami i krzewami"
Dlaczego miasto tak wzbrania się przed sadzeniem drzew w gruncie? Argumentów nie brakuje. Najczęściej spotykaną wymówką są instalacje podziemne, których "nie da się" przesunąć. Kolejną przeszkodą są miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego. Tak jest w przypadku Łasztowni i bulwarów, gdzie nie ma miejsca na naturalną roślinność, a jednym z najczęściej powtarzających się sformułowań w MPZP są: "zakaz obsadzeń drzewami i krzewami" i "zakaz obsadzeń zielenią wysoką i krzewami". Żeby to zmienić, konieczne byłoby opracowanie nowych planów i przegłosowania ich przez szczecińskich radnych. Dopóki to nie nastąpi, "nowe serce miasta" będzie pozbawione zieleni, a mieszkańcy i turyści będą musieli zadowolić się tym, co jest, czyli "zamiennikami" w postaci donic.
Czytaj też: Na placu Rodła zrobiło się zielono. Natura walczy ze szczecińską "betonozą" [ZDJĘCIA]