Zaginął Sebastian Sierpiński
Sebastian Sierpiński zaginął 14 sierpnia 2021 roku, około godz. 21:30, w okolicach Wirówka pod Gryfinem (woj. zachodniopomorskie). Okoliczności zaginięcia mężczyzny są wręcz nieprawdopodobne. Sebastian jechał samochodem ze swoim szefem. Nagle wysiadł z pojazdu i pobiegł w stronę pola kukurydzy. Od tamtej pory ślad po nim zaginął.
Nic wcześniej nie wskazywało na to, że może dojść do dramatycznych zdarzeń. Pochodzący z Dębna Sebastian mieszkał od pewnego czasu w Gryfinie, gdzie znalazł pracę i miał dziewczynę. Był pogodnym, bardzo kontaktowym mężczyzną. Żył jak większość jego rówieśników. Prawie każdego dnia dzwonił do swoich rodziców, którzy mieszkają w Norwegii. Jednak w sierpniu 2021 roku kontakt niespodziewanie się urwał.
Ciąg dalszy pod galerią zdjęć
- Kontaktowaliśmy się z Sebastianem niemal codziennie - mówi reporterowi "Super Expressu" Krystyna Sierpińska, matka Sebastiana. - Ostatni raz rozmawiał z mężem w piątek rano, później do niedzieli nie było z nim żadnego kontaktu. Nie chcieliśmy panikować, to jest w końcu dorosły mężczyzna. Jednak we wtorek nie wytrzymałam i udało mi się skontaktować z jego szefem i on opowiedział mi tę historię. Zmusiłam go, żeby natychmiast zgłosił sprawę na policję, my wsiedliśmy do auta i przyjechaliśmy z Norwegii do Polski.
Poszukiwania Sebastiana Sierpińskiego
Rozpoczęły się zakrojone na szeroką skalę poszukiwania zaginionego mężczyzny, z udziałem policji, straży pożarnej, drona i psów tropiących. Do chwili obecnej bez rezultatu.
- Cały czas prowadzone są czynności policji w celu ustalenia pobytu zaginionego - tłumaczy mł. asp. Jakub Kuźmowicz, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Gryfinie. - Były prowadzone intensywne działania z udziałem drona i psów sprowadzonych z Niemiec.
Zanim doszło do dramatycznych zdarzeń, 20 minut wcześniej Sebastian rozmawiał ze swoją dziewczyną. Zachowywał się normalnie. Wspólnie planowali wyjazd nad morze. Ostatnią osobą, która go widziała, był jego pracodawca, z którym podróżował autem.
Czytaj też: Bazgrał po ścianach i wpadł. 27-letni wandal w rękach szczecińskiej policji
W chwili zaginięcia, Sebastian był ubrany w czarną koszulkę i czarne spodenki i słomkowy kapelusz. Prawdopodobnie ten sam, który znaleziono podczas akcji poszukiwawczej.
- Znaleziono kapelusz, który najprawdopodobniej należy do Sebastiana - mówi pani Krystyna. - Najprawdopodobniej, bo nie otrzymałam jeszcze odpowiedzi z policji czy była analiza. Jest on jednak na tyle charakterystyczny, że wydaje nam się, że na ponad 90 procent należy do Sebastiana.
W poszukiwania zaginionego mężczyzny włączyli się internauci. W mediach społecznościowych, na grupach poświęconych osobom zaginionym, można znaleźć liczne ogłoszenia i apele o pomoc w odnalezieniu mężczyzny. Rodzice Sebastiana korzystali również z pomocy jasnowidzów, którzy nie potrafili jednak jednoznacznie określić, co stało się z zaginionym 26-latkiem.
- Korzystaliśmy z wielu jasnowidzów - mówi mama Sebastiana. - Każdy mówi co innego. Jeden mówi, że nie żyje, inny, że uciekł na zachód, jeszcze inny, że jest przetrzymywany. Był też taki, który mówił, że Sebastian potrzebuje czasu i niedługo wróci.
Trzy miesiące przed zaginięciem, Sebastian został dotkliwie pobity. Jego bliscy jednak nie wiążą tej sprawy z zaginięciem.
- To była bójka honorowa o dziewczynę. Nigdzie tego nie zgłosił - dodaje pani Krystyna. - Z tego, co opowiadała babcia, był bardzo dotkliwie pobity. Zgłosiliśmy na policję sprawę pobicia, jednak nie widzimy żadnego związku z zaginięciem. Sprawa się toczy.
W Internecie prowadzona była również zbiórka pieniędzy, która ma pomóc w odnalezieniu Sebastiana. Zebrane środki przeznaczane są m.in. na drukowanie plakatów czy opłacanie prywatnych detektywów.
Rodzice Sebastiana proszą o pomoc wszystkich, którzy mogą pomóc w odnalezieniu ich syna, zarówno dostarczając policji wszelkich informacji, które mogą pomóc w rozwiązaniu zagadki, ale także rozpowszechniając informację o poszukiwaniach 26-latka.
- Nam zależy, żeby sprawę nagłośnić. Nie wiemy, co się tak naprawdę stało, nie mamy żadnego tropu. Mamy cały czas nadzieję - dodaje mama Sebastiana.
Czytaj też: Szczecin: 15-latka poinformowała, że połknęła garść tabletek. Pomoc nadeszła w ostatniej chwili