Przypomnijmy, do dramatycznych zdarzeń doszło na placu Rodła, czyli jednym z największych węzłów komunikacyjnych w Szczecinie. To było piątkowe popołudnie, krótko po godz. 15:00, czyli pora komunikacyjnego szczytu, gdy wielu mieszkańców wracało z pracy. Osobowy ford wjechał w grupę ludzi stojących przed przejściem dla pieszych. Kierowca uciekł z miejsca zdarzenia, by kilkaset metrów dalej doprowadzić do kolejnego niebezpiecznego zdarzenia. Jadąc pod prąd, na alei Wyzwolenia, na wysokości ul. Lubomirskiego zderzył się z kilkoma samochodami. Łącznie rannych zostało 20 osób. Dwie są w stanie krytycznym. Są to kobiety w wieku 22 i 58 lat. Wśród poszkodowanych były również dzieci.
Sprawca został zatrzymany. Organy ścigania poinformowały, że to 33-letni mieszkaniec Szczecina, nie podały nawet jego inicjałów. W sobotę, 2 marca usłyszał zarzuty. Mężczyzna został aresztowany na 3 miesiące.
Śledztwo w sprawie zdarzenia na placu Rodła przejęła Prokuratura Okręgowa w Szczecinie. Co do celowego działania 33-latka nie ma wątpliwości, że umyślnie wjechał w grupę ludzi. Mężczyzna usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób, za co grozi mu nawet dożywocie. Może się jednak okazać, że nie trafi do więzienia. Wszystko zależy bowiem od opinii biegłych.
- Prokurator nabrał podejrzeń co do poczytalności podejrzanego - mówi "Super Expressowi" prok. Piotr Wieczorkiewicz z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. - Prokurator prowadzący w pierwszym rzędzie będzie decydował o powołaniu biegłego psychiatry, który oceni poczytalność zatrzymanego.
Co w przypadku, gdy biegli stwierdzą, że 33-latek jest niepoczytalny? Wówczas mężczyzna, zamiast trafić do więzienia za popełniony czyn, może zostać skierowany na leczenie w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.