Horror!

Dramat na placu Rodła w Szczecinie. Uratowały ich sekundy. "Widziałem te przelatujące ciała"

2024-03-02 10:27

Dramat, który rozegrał się w piątkowe popołudnie w centrum Szczecina, wstrząsnął całą Polską. 20 osób zostało rannych wskutek szaleńczej jazdy kierowcy forda. Dla osób, które wyszły cało tego zdarzenia, ale na własne oczy widziały jak rozpędzony pojazd wjeżdża w grupę ludzi, a potem rozbija kilka innych pojazdów, z pewnością było to traumatyczne przeżycie. Udało nam się porozmawiać ze świadkami wypadku.

To była pora, gdy wielu mieszkańców wracało z pracy do domu. W piątek, 1 marca, krótko po godz. 15:00 na placu Rodła, czyli jednym z największych węzłów komunikacyjnych w Szczecinie, doszło do niewyobrażalnego dramatu. Rozpędzony ford wjechał w grupę ludzi stojących przed przejściem dla pieszych. Rannych zostało 15 osób, w tym dwie są w stanie ciężkim. Wśród poszkodowanych są dzieci.

Kierowca uciekł z miejsca zdarzenia, by kilkaset metrów dalej doprowadzić do kolejnego niebezpiecznego zdarzenia. Jadąc pod prąd, na alei Wyzwolenia, na wysokości ul. Lubomirskiego zderzyć się z kilkoma samochodami. Tam poszkodowane zostały kolejne cztery osoby.

Sprawca został zatrzymany. To 33-letni mieszkaniec Szczecina. Mężczyzna od czterech lat leczy się psychiatrycznie. W sobotę, 2 marca mężczyzna zostanie doprowadzony do prokuratury, gdzie zostaną mu postawione zarzuty.

Cudem uniknęli nieszczęścia. "Uratowało mnie to, że chwilę wcześniej trochę przygazowałem"

Dramatyczne chwile rozegrały się na oczach Mikołaja, młodego dostawcy gastronomii, który w tym czasie jechał rowerem do klientów z pizzą.

- Stałem na światłach na ścieżce rowerowej obok przejścia - mówi "Super Expressowi" Mikołaj. - W pewnym momencie tuż obok mnie, po chodniku przejechał ten samochód i wjechał w ludzi. Widziałem te przelatujące ciała. To był straszny widok.

Chwilę później, na alei Wyzwolenia, cudem uniknął nieszczęścia 18-letni Igor, który w tym czasie jechał samochodem od strony Niebuszewa z instruktorem nauki jazdy.

- Widziałem ten samochód jak jechał z przeciwka - mówi Igor. - Miał rozbitą szybę, a kierowca wyglądał przez okno. Jechał pod prąd i prawie otarł się o nas, a potem uderzył w samochody, które były za nami. Gdybym jechał parę sekund później, uderzyłby we mnie. Uratowało mnie to, że chwilę wcześniej trochę przygazowałem.

Dla przyszłego kierowcy, który dopiero nabiera umiejętności w poruszaniu się samochodem po mieście, było to niespodziewane i trudne doświadczenie.

- Instruktor wezwał policję. Widziałem tego kierowcę jak siedział w samochodzie i coś bełkotał, jakby "nie mam już po co żyć". Miał takie dziwne spojrzenie. Był jakby nieobecny - dodaje Igor. - Później byłem przesłuchiwany przez policję. Długo tego nie zapomnę.

Podobną relację przekazał nam Cezary Aszkiełowicz, fotoreporter Gazety Wyborczej, który przejeżdżał tamtędy rowerem. - To były sekundy, jechałem rowerem, usłyszałem trzask łamanego plastiku, myślałem że to jakaś stłuczka, ale po chwili zobaczyłem przelatujące ciała. Ten samochód nie jechał zbyt szybko, ale niemniej jechał stała prędkością, nie hamował. Natychmiast ludzie rzucili się do pomocy, szczególnie młodzież. Zaczęli się opiekować innymi. Straż pożarna i pogotowie ratunkowe przyjechało błyskawicznie. To cud ze mi się nic nie stało - powiedział.

Dramatyczne wydarzenia na pl. Rodła i al. Wyzwolenia, dla wielu mogą okazać się dużą traumą. Jednak jak zapewnił prezydent Szczecina Piotr Krzystek, Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie zapewnił wsparcie psychologiczne dla osób, które znajdowały się w miejscu wypadku.

Znasz zasady pierwszej pomocy?

Pytanie 1 z 10
Obowiązek udzielenia pomocy ofiarom wypadku dotyczy:
Wypadek w Szczecinie. 33-latek wjechał w tłum ludzi