
Do niecodziennego incydentu doszło w czwartek, 10 lipca, około godz. 9:30, przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów w Warszawie. Do drzwi budynku podeszła kobieta z pieskiem, która stwierdziła, że chce rozmawiać z premierem Donaldem Tuskiem. Okazało się, że przyjechała do Warszawy ze Szczecina. Niepokojący okazał się jednak fakt, że 72-letnia kobieta miała przy sobie również pięciolitrowy kanister.
Znajdujący się na miejscu funkcjonariusze policji i Służby Ochrony Państwa wylegitymowali kobietę i przeszli z nią na drugą stronę ulicy. Na miejsce wezwano również karetkę pogotowia ratunkowego.
Do incydentu odniósł się w czwartek rzecznik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Jacek Dobrzyński, który poinformował, że zdarzenie przed kancelarią premiera nie był próbą podpalenia.
- Zdementujmy fake newsy, że to jakiś miał być albo zamach na premiera, albo jakieś podpalenie - powiedział podczas briefingu przed KPRM rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński. - Nie proszę państwa, ta pani okazało się, że ma raczej problemy ze sobą, problemy psychiczne - podkreślił.
Kobietę zabrano do szpitala psychiatrycznego, gdzie lekarze podjęli decyzję o jej hospitalizacji.
Trwa ustalanie okoliczności zdarzenia, a także jaka substancja znajdowała się w kanistrze przyniesionym przez kobietę. Jak podkreślił w rozmowie z TVP3 Szczecin rzecznik Służby Ochrony Państwa płk Bogusław Piórkowski, nikt nie ucierpiał podczas interwencji.