Przy drodze, w sąsiedztwie domu, w którym mieszka kobieta, stanęły manekiny udające odobę spacerującą z wózkiem i dziecko na rowerku. Na ich widok większość kierowców zwalnia, obawiając się, że mogą niespodziewanie wejść na jezdnię.
Ruch samochodowy jest dość spory, gdyż zbiegają się tutaj trzy drogi: wojewódzka, powiatowa i gminna, którymi wiele osób dojeżdża do okolicznych zakładów przemysłowych. Przy drogach nie ma również chodników, a wielu kierowców jeździ zbyt szybko, co sprawia, że mieszkańcy Budna obawiają się o bezpieczeństwo swoje i swoich dzieci. Pani Katarzyna Nowaczyk-Dębicka ma pięciu synów, więc jej obawy są tym bardziej uzasadnione. Jednak impulsem do postawienia manekinów, była sytuacja, do której doszło jakiś czas temu.
- Przyjaciel syna, wychodząc od nas, o mało nie wpadł pod rozpędzony samochód - mówi pani Katarzyna. - To przelało czarę goryczy i postanowiłam coś zrobić.
Zobacz też: Podawali się za kurierów. Paczki nie dostarczyli, na głowach mieli KOMINIARKI
Pani Kasia kupiła główki fryzjerskie, resztę wykonała z tego, co miała pod ręką: ze słomy i ubrań. Odkąd manekiny stanęły przed jej domem, samochody nagle zaczęły zwalniać.
- One mają nawet swoje imiona - dodaje pani Kasia. - Ten mniejszy to Jaś, a większy to Kuba. Tak jak moi synowie. A to dlatego, że noszą ich ubrania.
Żeby nie przyzwyczaić kierowców do widoku "pieszych", pani Kasia regularnie ich przebiera, przestawia w inne miejsca i zmienia ustawienie. Manekiny są ubrane dodatkowo w odblaskowe kamizelki, by były widoczne również po zmierzchu.
- Efekt jest duży - dodaje kobieta. - Kiedyś było tu kilka wypadków śmiertelnych, mam nadzieję, że więcej ich tutaj nie będzie.
Zobacz też: Oszustwo na spis powszechny. Starsza pani z Łobza straciła duże pieniądze!
Zwalniają nie tylko przypadkowi kierowcy, zaskoczeni niecodziennym widokiem, ale także ci, którzy pokonują tę drogę codziennie. Po prostu nauczyli się jak jeździć.
Pomysł pani Katarzyny spodobał się również jej sąsiadom, którzy poprosili ją o zrobienie podobnych manekinów. Wkrótce staną one w innych częściach wsi, by dyscyplinować kierowców ze zbyt "ciężką nogą".
Co sądzicie o takim sposobie walki z piratami drogowymi? Piszcie w komentarzach!