Jedną z głównych przyczyn tragedii były warunki atmosferyczne. Na morzu szalał sztorm, którego siła osiągała 12 stopni w skali Beauforta. Prom miał również uszkodzoną burtę rufową wskutek awarii, która miała miejsce kilka dni wcześniej. Kolejną z przyczyn mógł być też błąd załogi. Wbrew zaleceniom, uruchomiony został system kompensacji przechyłu, który przed wyjściem w morze powinien był być dezaktywowany, gdyż nie jest w stanie z wyprzedzeniem reagować na nagłe zmiany przechyłu statku.
Jan Heweliusz wypłynął w swój ostatni rejs 13 stycznia 1993 roku o godzinie 23:35. Po godzinie 4:00 w burtę uderzył huraganowy wiatr i ogromna fala, co spowodowało, że pozrywały się mocowania ciężarówek znajdujących się na pokładzie. Ciężarówki przesunęły się na jedną stronę, ładunek rozyspał się, a statek zaczął niebezpiecznie się przechylać. O godzinie 5:12 prom przewrócił się i zatonął.
Na pomoc rozbitkom ruszyli Niemcy. Osoby, które braly udział w akcji ratowniczej, zostały odznaczone przez prezydenta Lecha Wałęsę Medalami za Ofiarność i Odwagę. Trzy lata później, kolejny prezydent Aleksander Kwaśniewski odznaczył kolejnych ratowników, tym razem obywateli Danii.
W katastrofie Jana Heweliusza zginęło łącznie 55 osób – 20 marynarzy i 35 pasażerów; uratowano 9 marynarzy. Pomimo, iż większość osób znajdujących się na pokładzie ewakuowała się z tonącego promu, część z nich zmarła z wyziębienia.
Jako oficjalną przyczynę wypadku, uznano zły stan techniczny statku.
Polecany artykuł:
Wrak promu spoczywa w rejonie niemieckiej wyspy Rugia, na głębokości 27 metrów.
Polecany artykuł: