Szczecinianka dokonała szokującego odkrycia. To zaskoczyło nawet strażników miejskich!

2021-08-30 18:06

Strażnicy miejscy mają do czynienia z różnymi interwencjami - od nieprawidłowo zaparkowanych pojazdów po wyrzucanie odpadów w niedozwolonych miejscach. Wielu z nich było świadkami nawet najbardziej nieprawdopodobnych zdarzeń. Tym razem jednak sytuacja zaskoczyła mundurowych, którzy interweniowali w szczecińskich Żydowcach, gdzie zostali wezwani przez jedną z mieszkanek.

Pozbywanie się odpadów w nielegalny sposób to niestety dość częste przypadki, z jakimi mają do czynienia szczecińscy strażnicy miejscy. Często są to dość nieprzyjemne interwencje.

- W swoich działaniach niejednokrotnie odnotowywali też znaleziska w postaci zepsutych tusz drobiowych, ryb, które sugerowały pozbywanie się tych produktów po utracie terminu przydatności z ominięciem procedur koniecznych do stosowania w takich przypadkach - mówi st. insp. Joanna Wojtach ze szczecińskiej straży miejskiej.

Sytuacja, do której doszło w niedzielę w Żydowcach, była jednak wyjątkowo zaskakująca, nawet dla strażników z długim stażem i sporym doświadczeniem.

Czytaj też: Zgłosiła kradzież auta w centrum Szczecina. Finał poszukiwań był zaskakujący

Mieszkanka zgłosiła do dyżurnego straży miejskiej, że w trakcie spaceru w okolicach ulicy Pabianickiej natknęła się na przerażające znalezisko. Było to mnóstwo martwych kur!

- Przybyli na miejsce strażnicy oszacowali, że jest to około 30 sztuk martwego drobiu - tłumaczy Joanna Wojtach. - Jak się tam znalazły? Dlaczego? Kto w taki niehumanitarny sposób pozbył się martwych ptaków? Czy padły w wyniku choroby, czy z innej przyczyny? Na te pytania niestety strażnicy nie znaleźli odpowiedzi, bo nawet po rozpytaniu okolicznych mieszkańców nikt nie potrafił wskazać prawdopodobnego miejsca, z którego pochodziły martwe kury.

Odnalezienie winnego graniczy wręcz z cudem. Możliwe jest, że martwe ptaki mogły pochodzić z innego miasta, a nawet innego województwa. Mógł podrzucić je ktoś, kto przyjechał do Szczecina dosłownie na chwilę, by nie dać się złapać i zatrzeć za sobą wszelkie ślady.

O zaistniałej sytuacji strażnicy powiadomili Sanepid i Powiatowego Lekarza Weterynarii. Martwe ptaki zabrała firma zajmująca się na zlecenie miasta usuwaniem padłych zwierząt.

Czytaj też: Kołbaskowo: Pociąg-widmo wciąż straszy. Kiedy Niemcy zabiorą swój wrak?

Sonda
Starasz się pomagać zwierzętom?
Pociąg-widmo pod Kołbaskowem