Do gorszącego incydentu doszło w nocy, we wtorek, 12 stycznia. Ulicą szedł starszy mężczyzna. Był pijany. W pewnym momencie zatrzymał się, rozpiął rozporek i bez żadnego skrępowania oddał mocz.
Wszystko wydarzyło się na oczach policjantów, którzy akurat w tym samym czasie przejeżdżali radiowozem. Gdy zainterweniowali wobec bezwstydnego mężczyzny, ten zaczął im ubliżać, a następnie rzucił się na nich z rękami. Jeden z policjantów miał zostać uderzony.
Funkcjonariuszom udało się obezwładnić agresywnego pijanego mężczyznę. Policjanci ukarali go 500-złotowym mandatem za zanieczyszczanie miejsca publicznego, używanie słów nieprzyzwoitych i niepodanie danych osobowych funkcjonariuszom. Mężczyzna przyjął mandat. To jednak nie koniec kłopotów, które go czekają.
Zobacz też: Szczecinianie omijają kościoły SZEROKIM ŁUKIEM! Czy to już miasto BEZBOŻNIKÓW?
Pikanterii całemu wydarzeniu dodaje fakt, iż nieobyczajnego czynu miała dopuścić się osoba, która powinna uchodzić za wzór do naśladowania, czyli proboszcz jednej z gryfickich parafii. Ireneusz P. już usłyszał zarzuty i wkrótce odpowie przed sądem. Jak potwierdza sędzia Michał Tomala, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Szczecinie, do Sądu Rejonowego w Gryficach wpłynął już akt oskarżenia przeciwko mężczyźnie, który dopuścił się znieważenia i naruszenia nietykalności cielesnej.
Jak dodaje prezes Sądu Rejonowego w Gryficach, Radosław Bielecki, nie ma jeszcze terminu rozprawy, jednak powinno do niej dojść w najbliższym czasie. Wiadomo też, że oskarżony nie złożył wniosku o samoukaranie, co oznacza, że rozprawa odbędzie się w normalnym trybie.
Zobacz też: NAGA kobieta biegała po centrum Świnoujścia. Pokazała WSZYSTKO! [ZDJĘCIA, WIDEO, 18+]
Duchowny nie chciał skomentować incydentu. Na widok reportera "Super Expressu" po prostu uciekł. Jedynie kościelny potwierdził, że ksiądz "ubolewa" nad tym, co się wydarzyło.
Sprawy nie komentują również przełożeni duchownego.
"Na chwilę obecną trwa wyjaśnianie i weryfikowanie sprawy, o której dowidzieliśmy się po raz pierwszy od dziennikarzy" - poinformował w odpowiedzi na pytanie redakcji "Super Expressu" ks. Sławomir Zyga, kanclerz Kurii Metropolitalnej w Szczecinie.
Za popełniony czyn, mężczyźnie grozi kara grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat trzech.