Chociaż część obostrzeń związanych z ruchem przygranicznym zostanie wkrótce zniesiona, wciąż pozostaje wiele nierozwiązanych problemów. Bez konieczności odbycia 14-dniowej kwarantanny, granicy wciąż nie będą mogli przekraczać medycy pracujący w sąsiednim kraju czy osoby pracujące za granicą, ale nie w jej bezpośrednim sąsiedztwie, np. w głębi Niemiec.
"Żądamy otwarcia granic bez wyjątków"
W piątek na wielu przejściach granicznych z Niemcami i Czechami spotkali się wszyscy, których ograniczenia dotknęły najbardziej i przeciwnicy obostrzeń związanych z ruchem przygranicznym. W manifestacji na zamkniętym przejściu granicznym między Lubieszynem i Linken wzięło udział około 300 osób.
Uczestnicy mieli ze sobą transparenty, na których widniały m.in. napisy: "Żądamy otwarcia granic bez wyjątków", "Rząd dyskryminuje lekarzy", "Tęsknimy za tobą tato".
Rząd się ugiął... ale nie do końca
Podobne protesty odbyły się tydzień temu... i częściowo odniosły skutek. Od 4 maja pracownicy przygraniczni i uczniowie nie będą musieli przechodzić już obowiązkowej kwarantanny. To jednak nie do końca rozwiązuje problem mieszkańców pogranicza, gdyż zluzowanie obostrzeń nie dotyczy m.in. pracowników służby zdrowia: aptekarze, fizjoterapeuci, lekarze, pielęgniarki, którzy mieszkają i pracują po obu stronach granicy.
Zamknięcie granicy dotknęło przede wszystkim osoby, które mieszkają i pracują po jej obu stronach, dzieląc swoje życie między Polskę i Niemcy. Wiele osób z powodu zamknięcia granicy musiało zawiesić działalność gospodarczą, straciło pracę na etacie, a także uniemożliwiono im kontakt z najbliższymi. Z dużymi problemami borykają się również dzieci, które uczęszczają do szkół po obu stronach granicy.
Polecany artykuł:
Polecany artykuł:
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express. Kliknij TUTAJ