Zamknięcie granicy dotknęło przede wszystkim osoby, które mieszkają i pracują po jej obu stronach, dzieląc swoje życie między Polskę i Niemcy. Wiele osób z powodu zamknięcia granicy musiało zawiesić działalność gospodarczą, straciło pracę na etacie, a także uniemożliwiono im kontakt z najbliższymi. Problem dotyczy również dzieci, które uczęszczają do szkół po niemieckiej stronie. Zdaniem wielu osób, obostrzenia wprowadzone z powodu epidemii są absurdalne i prowadzą wyłącznie do ludzkich nieszczęść. Niektórzy mówią wprost: "Zamknięcie granic nas zabija!"
Protestujący żądają między innymi niezwłocznego zniesienia obowiązku kwarantanny dla pracowników i mieszkańców terenów przygranicznych, umożliwienia przekazywania towarów przez granicę bez jej przekraczania - w tym przypadku chodzi przede wszystkim o leki, umożliwienia kontaktu z chorymi, starszymi członkami rodziny mieszkającymi po drugiej stronie granicy, możliwości korzystania z opieki medycznej. Wśród żądań znalazło się również otwarcie dodatkowych przejść granicznych dla samochodów osobowych, m.in. między Lubieszynem i niemieckim Linken, o co mieszkańcy pogranicza zabiegali od momentu zamknięcia granic. Wszystkie postulaty zostały przedstawione podczas protestów na granicy.
Protesty na przejściach granicznych - po obu ich stronach, odbyły się we wszystkich miejscach o jednej porze - w piątek o godz. 19:00. W demonstracji na przejściu w Rosówku wzięło udział blisko 200 osób.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express. Kliknij TUTAJ