"Znosimy zakaz połowu ryb na Odrze" – poinformował w mediach społecznościowych marszałek województwa zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz. "Mam nadzieję, że wędkarze będą rozsądni i zastosują się do zasady 'no kill' czyli 'złów i wypuść' wprowadzonej przez PZW" – przyznał Geblewicz.
Jak podkreślił, "przed tą decyzją wsłuchaliśmy się w liczne głosy środowiska wędkarzy i rybaków, a także opinie naukowców i odpowiednich służb".
Zakaz amatorskiego połowu ryb, na całym zachodniopomorskim odcinku Odry oraz na Jeziorze Portowym, obowiązywał od 13 sierpnia. Uchwałę, w trybie pilnym, podjął Zarząd Województwa Zachodniopomorskiego.
"Nie oznacza to jednak końca naszej walki o czystą Odrę. Rybie należy dać możliwość przemieszczania się w górę rzeki. Niezbędne będą kontrolne połowy oraz analiza ekosystemu, aż do momentu intensywniejszego korzystania z rzeki. W tej sprawie będę kontynuował spotkania ze specjalistami" – dodał Geblewicz.
Pierwotnie zakaz miał obowiązywać do 30 września. Związany był z katastrofą ekologiczną na Odrze, do której doszło w lipcu. Jej efektem było masowe wymieranie ryb w Odrze. Łącznie z rzeki w województwach opolskim, dolnośląskim, lubuskim i zachodniopomorskim wyłowiono kilkaset ton śniętych ryb. Naukowcy z PAN przyznali, że potencjalnych przyczyn katastrofy może być kilka. W opublikowanym kilka dni temu raporcie wskazują m.in. na długotrwały, bardzo niski stan wody, który zwiększył wrażliwość rzeki na dopływające do niej zanieczyszczania.
Drugim czynnikiem, na który wskazali, są zrzuty ścieków zawierające związki biogenne, zwłaszcza azot i fosfor, które są niezbędne dla wzrostu fitoplanktonu i znacznie przyspieszają ten proces oraz zrzuty zasolonych wód przemysłowych lub kopalnianych, które mogły być bezpośrednią przyczyną namnożenia tzw. złotych alg, wytwarzających toksyny zabójcze dla ryb i innej fauny oddychającej skrzelami.
Kolejnym wskazanym czynnikiem było uwolnienie dodatkowego ładunku biogenów, metali ciężkich i innych zanieczyszczeń zgromadzonych przez dziesięciolecia w osadach dennych w wyniku prac utrzymaniowych na rzece oraz niskiego stanu wody, co skutkuje zruszeniem podłoża przy nawet mniej intensywnym ruchu wodnym.