Horror podczas doświadczenia

Wybuch w Akademii Sztuki. Władze uczelni zabierają głos: "Jesteśmy głęboko poruszeni"

Podczas przeprowadzania doświadczenia w siedzibie Akademii Sztuki przy ul. Kolumba w Szczecinie miał miejsce nieszczęśliwy wypadek. Nagle doszło do eksplozji, w wyniku której ranne zostały trzy osoby. Uczelnia odniosła się do tych wydarzeń i wystosowała oświadczenie.

Wybuch w Akademii Sztuki. Trzy osoby ranne

Przypomnijmy, do zdarzenia doszło w niedzielę, 25 czerwca, około godz. 16:00. Podczas przeprowadzania doświadczenia naukowego nastąpił wybuch. Trzy osoby zostały poparzone. To studentka pierwszego roku i dwie wykładowczynie. Wszystkie trafiły do szpitala.

- Jedna kobieta w wieku około 20 lat w ciężkim stanie, z poparzeniami 90 procent powierzchni ciała została zabrana do szpitala śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego - informowała w niedzielę Paulina Heigel z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego. - 33-latka i 40-latka z poparzeniami klatki piersiowej i twarzy zostały przetransportowane do szpitali karetkami.

Najciężej poparzona kobieta trafiła do szpitala w Gryficach, który specjalizuje się w leczeniu oparzeń, natomiast dwie pozostałe poszkodowane są pod opieką lekarzy szpitala przy ul. Unii Lubelskiej.

Z kamienicy przy ul. Kolumba, ewakuowało się 15 osób. Wybuch nie spowodował pożaru budynku. Na miejscu pracował jeden zastęp straży pożarnej, trzy zespoły ratownictwa medycznego i zespół Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Władze uczelni: "Jesteśmy głęboko poruszeni"

Do dramatycznych zdarzeń odnieśli się również przedstawiciele uczelni.

- To był wypadek przy pracy, w pracowni grafiki warsztatowej - tłumaczy w rozmowie z "Super Expressem" dr Mikołaj Iwański, prorektor Akademii Sztuki. - Na miejscu była studentka i dwie panie doktor, które całe swoje życie zajmują się grafiką warsztatową. Są to najlepiej przygotowane osoby na uczelni w tym zakresie. Setki razy przechodziły przez ten proces technologiczny.

Jak dodaje przedstawiciel uczelni, doświadczenie nie było przeprowadzane w użyciem żadnych niebezpiecznych substancji. W pewnym momencie nastąpił niespodziewany zapłon, co doprowadziło do wybuchu.

- Wiedzę o tym, co się stało i dlaczego doszło do wybuchu, będziemy mieli co najmniej za kilka dni - dodaje dr Iwański. - To jest pierwszy taki przypadek, o którym w ogóle słyszę w całym szkolnictwie artystycznym. Myślę, że te okoliczności będą wszechstronnie i dokładnie przebadane.

Wypadkiem w pracowni są przejęci nie tylko przedstawiciele władz uczelni, ale również inni wykładowcy i studenci.

- Naprawdę jesteśmy głęboko poruszeni, bo to jest nasza studentka, to są nasze koleżanki, z którymi pracujemy od wielu lat. To nie są dla nas osoby anonimowe. - dodaje prorektor Akademii Sztuki. - Studentka jest w stanie ciężkim, dwie panie są w stanie nieco lepszym, ale również poważnym. Nie ma możliwości, żeby z nimi porozmawiać. Standardowo zapewniamy pomoc psychologiczną dla wykładowców jak i studentów.

Wiadomo, że wypadek nie miał miejsca podczas zajęć dydaktycznych. Pracownia została udostępniona studentom i wykładowcom, co jest powszechną praktyką nie tylko w Akademii Sztuki, ale także na wielu innych uczelniach, gdyż pewne prace mogą być wykonane jedynie na terenie uczelni ze względu na dostępność sprzętu. Odbywa się to na wniosek studentów i wykładowców. Wszystko odbywa się pod nadzorem, a studenci wcześniej przechodzą szkolenia bhp.

- Uczelnia deklaruje wszelką współpracę ze służbami, które będą to wyjaśniać - podkreśla dr Mikołaj Iwański.

W mediach społecznościowych rektor Akademii Sztuki dr hab. Mirosława Jarmołowicz opublikowała oświadczenie, w którym czytamy m.in.:

"Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci tym zdarzeniem. W tej chwili nasze myśli kierujemy do rannej studentki i wykładowczyń, które są pod opieką lekarzy. Żywimy nadzieję, że wszystkie wrócą do zdrowia. Uczelnia współpracuje ze służbami wyjaśniającymi okoliczności zdarzenia."

W kamienicy przy ul. Kolumba mieszczą się pracownie graficzne Akademii Sztuki.

Sonda
Musiałaś/eś się kiedykowiek ewakuować z powodu pożaru?
Rzucam hasło: Krzysztof Miruć