
Spis treści
Park Kasprowicza to zielone serce miasta i jednocześnie miejsce znane z „głośnych” szczecińskich inwestycji – od modernizacji amfiteatru, której towarzyszyło wiele kontrowersji, po niedawny remont alei Fałata. W latach 2010–2011 w centrum uwagi znalazła się... toaleta. Miasto zapowiedziało budowę nowego, murowanego zaplecza sanitarnego obsługującego Teatr Letni i spacerowiczów. Szybko okazało się, że nie będzie to blaszany kontener czy prosta budowla, lecz pełnoprawny budynek o powierzchni zbliżonej do luksusowego apartamentu i z ceną, która na ówczesne czasy wydawała się mieszkańcom szokująca. Koszt inwestycji miał wynieść „prawie milion złotych”, co – jak na „zwykły szalet” – brzmiało jak megalomańska fanaberia.
Skąd wziął się „szalet za milion”?
Decyzja o budowie nowej toalety zapadła po latach narzekań na „ziemiankę” pamiętającą czasy PRL. Urzędnicy argumentowali, że przy Teatrze Letnim - obiekcie, który potrafi zgromadzić tłumy, potrzeba zaplecza odpowiadającego współczesnym standardom: osobnych stref damskiej i męskiej, kabiny dla osób z niepełnosprawnościami, miejsca dla rodzica z dzieckiem, porządnych instalacji, wentylacji i odpływów. Nowa toaleta miała być elementem porządkowania całego zaplecza amfiteatru. Już na etapie wznoszenia murów lokalne media podkreślały, że mowa o stałym budynku z pełną instalacją i wykończeniem, a nie o sezonowym „toi-toi’u”.
Według doniesień z tamtego czasu kubatura obiektu przekładała się na około 200 metrów kwadratowych powierzchni użytkowej – co samo w sobie windowało koszt robót żelbetowych, wykończeniowych i przyłączy. Do tego dochodziły normy budowlane (m.in. dostępność), odwodnienie i uzgodnienia ze służbami konserwatorskimi w zabytkowym układzie parku. To wszystko składało się na cenę, która stała się paliwem dla nagłówków w mediach i wpisów w mediach społecznościowych. „Toaleta za milion” błyskawicznie wywołała kpiące komentarze – ale w papierach i na placu budowy widać było, że to inwestycja bardziej w typie „sanitarnego pawilonu” niż „budki”.
Finał budowy i pierwsze wrażenia
Na przełomie 2010 i 2011 r. prace dobiegały końca, a w lutym 2011 r. media informowały: „Zakończyła się również budowa toalety za blisko milion złotych”. W relacjach podkreślano nowoczesny standard wykończenia i to, że po przestarzałej ziemiance nie ma już śladu – powstał stały, całoroczny obiekt dla użytkowników parku i amfiteatru, z pełną infrastrukturą.
Z biegiem czasu "afera" wokół szaletu nieco ucichła, a z dzisiejszej perspektywy – po wielkiej modernizacji amfiteatru – pawilon sanitarny wtopił się w parkowy krajobraz i przestał być samodzielnym „bohaterem” internetowych dyskusji. Ale pamięć o kwocie, która wywołała burzę, została w pamięci mieszkańców. "Szalet za milion" stał się jedną z miejskich legend.
Dlaczego ta sprawa tak rozgrzała Szczecin
Po pierwsze – kwota. Milion złotych za toaletę w 2010 r. działał na wyobraźnię. Po drugie – symbolika miejsca: Park Kasprowicza to wizytówka miasta, a każda złotówka wydana w tej przestrzeni była – i jest – pod lupą. Po trzecie – szerszy kontekst inwestycji: równolegle miasto planowało kolejne wydatki na infrastrukturę w amfiteatrze, co polaryzowało debatę publiczną („za kulturą” kontra „za chodnikiem przy mojej ulicy”). Wreszcie po czwarte – deficyt komunikacji. Dla wielu mieszkańców „toaleta” brzmiała jak „szalet”, a nie jak pełnowymiarowy budynek użyteczności publicznej o sporej powierzchni i skomplikowanych instalacjach. Gdy dołożymy do tego konieczne przyłącza i formalności w obszarze zieleni o wartościach historycznych, dostajemy rachunek, który trudno sprzedać w prostym przekazie.
Z perspektywy czasu
Kiedy w 2022 r. miasto otwierało zmodernizowany Teatr Letni im. Heleny Majdaniec – jedną z najefektowniejszych scen plenerowych w Polsce – dawna „toaleta za milion” przestała być pierwszoplanowa. Amfiteatr zyskał nowe zadaszenie i infrastrukturę za ponad 30 milionów złotych, a standard zaplecza sanitarnego po prostu stał się oczywistością dla coraz bardziej wymagających mieszkańców. Można powiedzieć, że burza sprzed lat ostatecznie „rozpłynęła się” w cieniu większych inwestycji, które nadały Parkowi Kasprowicza obecną formę.
A jak to robią inni? Skandal wokół "toalety Rafała"
Dla porównania – w 2024 r. w warszawskim Parku Skaryszewskim powstała automatyczna toaleta zamówiona w ramach budżetu obywatelskiego, nazywana potocznie "toaletą Rafała" (od imienia prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego). Sprawa także wzbudziła emocje: inwestycja przeciągnęła się do ponad trzech lat przez uzgodnienia i przyłącza energetyczne, a łączny koszt wraz z utrzymaniem wyniósł ok. 648 tys. zł. „Toaleta w Parku Skaryszewskim przez długi czas stała nieuruchomiona. Jej budowa trwała trzy lata i kosztowała niebagatelną sumę 650 tys. zł” – relacjonował Raport Warszawski. Operator sieci stołecznej dodawał w oficjalnym stanowisku: „prace przyłączeniowe (...) napotkały na nieoczekiwane przeszkody, niezależne od Stoen Operator”, co wymusiło zmiany w organizacji ruchu i przesunięcia terminów. Skala kosztów – choć mniejsza niż w Szczecinie – również stała się paliwem do burzliwej dyskusji.
Historia „toalety za milion” to nie tylko anegdota o drogim szalecie. To lekcja, że:
- standard i trwałość (murowany, całoroczny budynek ~200 m² z pełnymi przyłączami) kosztują więcej niż sezonowy kontener,
- lokalizacja w cennym krajobrazie i uzgodnienia formalne znacząco podnoszą trudność i cenę,
- komunikacja z mieszkańcami decyduje, czy inwestycja będzie „skandalem”, czy po prostu elementem większej układanki.
Po latach widać, że ten spór – choć gorący – stał się epizodem na tle dużych przemian w Parku Kasprowicza i przy Teatrze Letnim. Ale pamięć o szczecińskim „szalecie za milion” wciąż wraca, ilekroć w Polsce pojawia się kolejny spór o koszt publicznego szaletu – tak jak ostatnio miało to miejsce w stolicy.