Koszmarny wypadek w Dolicach
Miejsce, w którym doszło do tragedii, przez wielu mieszkańców jest określane mianem "zakrętu śmierci". Droga w tym miejscu przebiega po łuku, co prowadzi często do wielu niebezpiecznych sytuacji. W niedzielę, 9 lipca doszło do kolejnej, tym razem tragicznej w skutkach. Spokojny poranek niespodziewanie przerwał głośny huk. Około godziny 7:00 rozpędzone audi wypadło z drogi i uderzyło w ścianę szczytową budynku mieszkalnego przy ul. Kolejowej. Siła uderzenia była tak mocna, że mur został przebity na wylot. Mężczyzna siedzący za kierownicą zginął na miejscu. Pasażer przeżył, jednak z obrażeniami został przetransportowany do szpitala. Wracali z wesela, o czym świadczył napis "młoda para" na tablicy rejestracyjnej i białe wstążki, którymi przystrojony był samochód, którym dzień wcześniej wieziono nowożeńców do ślubu.
Ze zniszczonego budynku ewakuowano pięć osób, które znalazły schronienie w pokojach hotelowych przy tutejszej szkole podstawowej.
"Muszę teraz żyć ponad 40 tysięcy lat"
W wypadku w Dolicach zginął jeden z zachodniopomorskich przedsiębiorców. Marcin J. był właścicielem popularnej stacji paliw w Gryfinie. Mężczyzna kilka dni wcześniej skończył 46 lat. W środę, 5 lipca, krótko po północy, w mediach społecznościowych dziękował za otrzymane życzenia.
"Bardzo dziękuje za wszystkie życzenia łącznie tak w życzeniach na forum jak i prywatnie usłyszałem dziś ponad 400x 100 lat. W sumie żeby Was nie zawieść muszę żyć teraz ponad 40.000 lat" - czytamy w ostatnim wpisie Marcina J.
To był jego ostatni wpis. Cztery dni później doszło do tragedii.
"I to ponad 40 tysięcy lat zamieniło się w 4 dni. Wyrazy współczucia dla całej rodziny. Spoczywaj w spokoju" - czytamy w jednym z komentarzy.
Polecany artykuł: