Niemcy wzmocnili kontrole na granicy z Polską
Z powodu kryzysu migracyjnego, od kilku tygodni na terenach przygranicznych prowadzone były wyrywkowe kontrole pojazdów wjeżdżających na terytorium Niemiec. Wspólne patrole niemieckich pograniczników i policjantów ustawiały się przy drogach prowadzących od przejść granicznych wgłąb kraju, zatrzymując kierowców do kontroli dokumentów. Kilka dni temu sytuacja uległa zmianie, gdyż kontroli można się spodziewać już na przejściach granicznych. Są one prowadzone stacjonarnie przez całą dobę. Tak jest m.in. na przejściu Kołbaskowo-Pomellen na autostradzie A6/A11 czy Świecko-Frankfurt nad Odrą na autostradzie A2/A12, gdzie - jak informują kierowcy - tworzą się długie kolejki. Kontrole mają wpływ nie tylko na płynność ruchu między obydwoma krajami, ale też na sprawne funkcjonowanie wielu firm, zwłaszcza branży transportowej, spedycyjnej i logistycznej. Tak ma być co najmniej do 26 października, jednak wszystko wskazuje na to, że kontrole zostaną przedłużone.
– Jesteśmy zaniepokojeni tym, że temat kontroli granicznych zamiast przechodzić do odwrotu, to zaostrza się – mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie. – To wyzwanie dla nowego rządu i dla samorządu, by rozpocząć odbudowywanie relacji polsko-niemieckich i sprawdzanie, czy rzeczywiście ze strony Polski do Niemiec trafiają nielegalni uchodźcy.
"Kontrole zaczynają być uciążliwe"
Podczas kontroli niemieckie służby skupiają się na samochodach ciężarowych i busach, czyli na takich pojazdach, w których mogą być przewożeni imigranci, ale samochody osobowe także są zatrzymywane, co dotychczas miało miejsce rzadziej niż w ostatnich tygodniach, gdy funkcjonowały kontrole mobilne.
- Sytuacja nie jest najprostsza, bo wydawałoby się, że będziemy zmierzać w stronę dialogu i ograniczania kontroli na granicy polsko-niemieckiej, a tymczasem kontrole mobilne zmieniają się w kontrole stacjonarne - dodaje Hanna Mojsiuk. - Otrzymujemy coraz więcej informacji od przedsiębiorców z sektora TSL (transport, spedycja i logistyka - red.), że kontrole zaczynają być dla nich uciążliwe. To nie są jeszcze wielkie korki i zatory na granicach, ale jest to jednak zabieranie przedsiębiorców czasem kilkunastu minut na każdym przejściu granicznym. Oczekujemy, że strona rządowa i samorządowa nareszcie zaangażuje się w ten temat, niestety dotychczas politycy nie byli kontrolami na granicach zainteresowani, co nas bardzo martwi. Z sąsiadami z Niemiec należy rozmawiać i próbować przekonać ich, by kontrole były ograniczane, a nie intensyfikowane.
Jak dodaje prezes Północnej Izby Gospodarczej, istnieje realna obawa, że wzmożone kontrole będą powodować więcej utrudnień. Przedsiębiorcy podkreślają, że niedogodności wiązać się będą nie tylko z czasem przejazdu, ale też komfortem pracy.
- Kontrole na granicy skupiają się przede wszystkim na transporcie pasażerskim, a rzadziej na samochodach ciężarowych. Nie zmienia to jednak faktu, że przedsiębiorcy tracą czas na kontrole i mają pewne poczucie dyskomfortu, że ich ładunki są sprawdzane pod kątem tego, czy nie przewożą nielegalnych imigrantów – mówi Laura Hołowacz, prezes Grupy CSL, jednej z największych firm logistycznych w regionie. - Niemcy są jednym z głównych partnerów Polski jeżeli chodzi o transport drogowy. Wiele inwestycji ulokowało się w szczecińskim obszarze metropolitalnym właśnie przez bliskość do granicy. Teraz wszyscy czują się zaniepokojeni, bo gdyby kontrole miały charakter stały, a nie tymczasowy, byłaby to mocna komplikacja.