Do zdarzenia doszło w Kicku (gm. Stara Dąbrowa, woj. zachodniopomorskie). Dwójka nastolatków wybrała się na wycieczkę rowerową po okolicy.
- Często to robią - mówi reporterowi "Super Expressu" Agata Chmielewska, mama Mateusza. - Wyszukują ciekawe miejsca.
Tak było również tym razem. Chłopcy pojechali najpierw na historyczny niemiecki cmentarz, później skierowali się na łąkę, gdzie ich uwagę przykuł wielki rozłożysty dąb. Postanowili się na niego wspiąć. Gdy byli już na drzewie, w rozwidleniu konarów zauważyli przedmiot, który swoim wyglądem przypominał granat.
Chłopcy zdawali sobie sprawę z tego, że znalezisko może wiązać się z niebezpieczeństwem.
- Mateusz zadzwonił do ojca, który jest wojskowym i myśliwym - dodaje mama chłopca. - To było zaledwie 10 minut drogi od domu. Poszliśmy sprawdzić, co tam się znajduje.
Podejrzenia chłopców okazały się słuszne. To był prawdziwy granat. Rodzice Mateusza wezwali policję. Na miejsce przyjechali również saperzy, którzy zabrali i zneutralizowali niebezpieczny przedmiot. Jak się okazało, granat pochodził z czasów I wojny światowej i nawet mimo upływu ponad 100 lat, wciąż stanowił śmiertelne zagrożenie. W przypadku, gdyby eksplodował, siła rażenia byłaby ogromna.
- Jestem dumna z chłopaków - mówi pani Agata. - Obaj zachowali się bardzo odpowiedzialnie. Przyglądali się również akcji saperów.
Z postawy nastolatków jest również dumna wójt gminy Stara Dąbrowa, Sylwia Kalmus.
- Tak dojrzałe zachowanie Mateusza i Piotrka zasługuje na słowa uznania i jest godne do naśladowania - podkreśla we wpisie w mediach społecznościowych i obiecuje, że ich postawa zostanie z pewnością wynagrodzona.
Rozwiąż QUIZ: "Poniemieckie" czy współczesne? Czy wiesz, kiedy powstały te budynki w Szczecinie?