Reporter RMF mógł być ofiarą księdza Dymera?! Szokujące wyznanie dziennikarza stacji

i

Autor: arc. Reporter RMF mógł być ofiarą księdza Dymera?! Szokujące wyznanie dziennikarza stacji

Reporter RMF mógł być ofiarą księdza Dymera?! Szokujące wyznanie dziennikarza stacji

2021-02-16 21:08

Paweł Żuchowski, korespondent radia RMF FM w Stanach Zjednoczonych, podzielił się w mediach społecznościowych osobistym wyznaniem. Z jego słów wynika, że mógł być jedną z ofiar księdza Andrzeja Dymera oskarżonego o pedofilię! "Po wyłączeniu mikrofonu w pewnym momencie poczułem rękę na ramieniu", czytamy szokujące wyznanie dziennikarza.

Ksiądz Andrzej Dymer nie żyje. Odszedł w atmosferze pedofilskiego skandalu

Ksiądz Andrzej Dymer nie żyje. Kapłan zmagał się z chorobą nowotworową, a niedawno - po fali oskarżeń dotyczących pedofilii - został odwołany z funkcji dyrektora szczecińskiego Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II. Po emisji materiału o Andrzeju Dymerze w TVN24 głos zabrał sam prymas Polski abp Wojciech Polak. - Uważam, że niesłychana przewlekłość kościelnych procedur w sprawie ks. Andrzeja Dymera oraz brak odpowiedniego traktowania osób skrzywdzonych na wielu etapach tego postępowania nie mają żadnego usprawiedliwienia - podkreślił. Niespodziewana śmierć duchownego oskarżanego o pedofilię wywołała lawinę komentarzy, wśród których znalazło się osobiste wyznanie reportera stacji RMF FM, Pawła Żuchowskiego. 

Ksiądz Andrzej Dymer nie żyje. Szokujące wyznanie dziennikarza stacji RMF FM

Paweł Żuchowski, korespondent radia RMF FM w Stanach Zjednoczonych, podzielił się w mediach społecznościowych osobistym wyznaniem. Z jego słów wynika, że mógł być jedną z ofiar księdza Andrzeja Dymera oskarżonego o pedofilię! Napisał na Twitterze: "Lata 90. Już mówiło się o księdzu. Pracowałem w radiu należącym do Archidiecezji. Wielu duchownych przychodziło do radia. Ten zawsze musiał tak przejść, by się otrzeć, przejechać ręką po plecach czy brzuchu. Kiedyś wieczorem przyszedł do studia. Niby po jakąś płytę. Szafa z CD stała za prowadzącym program. Ten durny uśmiech pamiętam do dziś. O tej godzinie w radiu była już tylko starsza pani, która była na dyżurce na parterze. Prowadziłem program. Miałem słuchawki na uszach. Po wyłączeniu mikrofonu w pewnym momencie poczułem rękę na ramieniu, nie to nie było ot takie dotknięcie. Na konsolecie mieliśmy antynapadowy przycisk, jego uruchomienie wzywało firmę ochroniarską. Powiedziałem mu nie odwracając się: "wyjdź stąd albo zaraz to nacisnę". Wyszedł. Miałem niecałe 19 lat".

Młodzież z Trójmiasta bezinteresownie pomaga innym