"Były widoki na Rusałkę..."
"Było kolorowo, bajkowo, frekwencja dopisała ("w końcu coś się w naszym mieście dzieje") i powszechne wow! Ja zaś odczuwam przygnębienie z powodu zniszczenia magicznego miejsca i zastąpienia obiektu, który przenikał się z otaczającą przyrodą, wyobcowanym z krajobrazu implantem. Teatr Letni przed przebudową był ulubionym miejscem spacerowiczów, ławki były zajmowane przez osoby w różnym wieku i w różnych porach roku. Dlaczego? Otóż siedząc na widowni miało się kontakt wzrokowy z otoczeniem. Były widoki na Rusałkę z fontanną, na piękną zieleń Parku Kasprowicza i Ogrodu Dendrologicznego im. prof. Kownasa w tle"
- czytamy we wpisie, w którym urbanistka "punktuje" przede wszystkim mniejszą możliwość podziwiania otoczenia i kontakt z przyrodą, pomijając podstawową funkcję miejsca, czyli organizację koncertów i innych wydarzeń artystycznych. Nie podoba się jej również, że obiekt pozostaje zamknięty (wcześniej, przed przebudową można było wejść na widownię), Dodaje również, że w odnowionym amfiteatrze można poczuć się "jak w jaskini".
Czytaj też: Szczeciński marynarz wystroił się na "Żagle 2022" i czeka na żaglowce [ZDJĘCIA, WIDEO]
"Jesteśmy w jaskini"
"Widok en face z ul. Fałata, głównej alei parkowej jest porażający. Na pierwszym planie betonowe platformy z mnóstwem artefaktów, płoty i balustrady. Nie widać siedzisk, nic nie widać poza spodem zadaszenia. Siedząc pod dachem możemy mieć wrażenie, że jesteśmy w jaskini, gdyż dach schodzi niemal do gruntu i nie widać otoczenia"
- pisze Helena Freino i dodaje, że tego typu obiekty "nie muszą zapewniać super komfortu", gdyż "od tego są obiekty kubaturowe". Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna, co pokazały ostatnie lata, gdy w pozbawionym zadaszenia i odpowiedniego zaplecza przestarzałym obiekcie po prostu wiało pustką. Artyści nie chcieli występować w amfiteatrze, który nie gwarantował odpowiedniego komfortu, bilety na nieliczne imprezy sprzedawały się coraz gorzej. Nawet, gdy jeden z komentujących internautów próbował szczegółowo wyjaśnić ten problem i przybliżyć sposób, w jaki obecnie działa branża eventowa, autorka postu pozostała odporna na argumenty, kwitując krótko: "Pozwoli Pan, że pozostanę przy swoim zdaniu".
Czytaj też: Coś się "nie zgrało"? Dziwny efekt inwestycji w centrum Szczecina
Plusy i minusy
Zmodernizowany Teatr Letni ma zarówno swoje plusy jak i minusy. Bardzo dobrze się stało, że liczący sobie prawie pół wieku obiekt doczekał się kompleksowej modernizacji, a nie tylko odświeżenia - jak miało to miejsce w 2000 roku. Wówczas przebudowana została scena, a widownia zyskała częściowe zadaszenie, z zapowiedzią, że w bliżej nieokreślonej przyszłości dach powstanie nad całą widownią. Tak się jednak nie stało, a prowizorka przetrwała kolejne dwie dekady. Obecnie jest to obiekt nowoczesny, dostosowany do aktualnych standardów, o ciekawej architekturze, która odmieniła to miejsce, zachowując jego najbardziej charakterystyczny element, czyli betonowy łuk nawiązujący swoją formą do Gateway Arch w Saint Louis arch. Eero Saarinena.
Minusem jest z pewnością brak możliwości wejścia na widownię, do czego mieszkańcy byli przyzwyczajeni przez ostatnie lata, a nawet dziesięciolecia. Nowy dach utrudnia również podziwianie wspomnianego wcześniej łuku z poziomu alei Fałata. Mniej jest również miejsc dla widzów. Wcześniej na widowni mogło zasiąść 3800 widzów, a według niektórych źródeł - nawet 4500. Obecnie jest to 2700. Niedogodnością, na którą skarżą się mieszkańcy, jest również brak stojaków, do których można przypiąć rowery, jednak to jest rzecz, którą w prosty sposób można naprawić.
Czytaj też: Morskie Centrum Nauki w Szczecinie w całej okazałości. Na otwarcie jeszcze poczekamy [ZDJĘCIA, WIDEO]