Gdy nadchodzą pierwsze ciepłe dni, na Jasne Błonia ściągają tłumy spacerowiczów, by nacieszyć się promieniami wiosennego słońca, a także zobaczyć ogromne pola krokusów. Są ich tysiące. Przeważnie fioletowe, ale wśród nich znajdziemy również białe i żółte kwiaty, które tworzą jedyny w swoim rodzaju kwiatowy dywan. Przy ukwieconych trawnikach ustawiają się dziesiątki amatorów fotografii, którzy chcą uwiecznić na zdjęciach ten niewątpliwy symbol szczecińskiej wiosny. Wiele osób jednak idzie o krok dalej - i to dosłownie, bo wchodzą na trawniki, by zrobić pamiątkowe zdjęcie, niszcząc przy tym delikatne kwiaty. Są to zarówno młodzi ludzie, rodzice z dziećmi, jak i - wydawałoby się rozsądniejsi - seniorzy. Robią to zupełnie niepotrzebnie, gdyż krokusy są dosłownie na wyciągnięcie ręki - można je bez problemu sfotografować z bliska, z alejki, bez konieczności wchodzenia na trawnik.
Czytaj też: Zbudowali chodnik "znikąd-donikąd"! Kuriozalna inwestycja w centrum Szczecina [ZDJĘCIA, WIDEO]
Ciąg dalszy pod galerią zdjęć
Depczą dzieci, depczą seniorzy...
Tak było m.in. w niedzielne popołudnie, gdy mieliśmy do czynienia z piękną wiosenną pogodą i prawdziwą krokusową "kumulacją". Przez Jasne Błonia przetoczyły się prawdziwe tłumy spacerowiczów. Niestety, dosłownie co kilka minut wśród kwiatów pojawiał się ktoś, kto próbował uwiecznić je z bliska i po nich deptał. Najczęściej byli to niestety rodzice, którzy chcieli zrobić "krokusowe" zdjęcie swoim pociechom.
- Patrzeć na to nie mogę - mówi przypadkowo spotkana kobieta, robiąca zdjęcie krokusów z alejki - Ci rodzice nie mają za grosz wyobraźni. Czy oni nie zdają sobie sprawy, że taki zdeptany krokus już nie odrośnie?
- Żeby tylko rodzice... Widzi pani tę kobietę? - wtrąca mężczyzna z aparatem fotograficznym, wskazując na kobietę w wieku około 80 lat, która chwiejnym krokiem przechadza się wśród kwiatów. - Wydawałoby się, że starsza i mądrzejsza, a tu proszę.
Po chwili na trawnik, pewnym krokiem wkracza mężczyzna z trójką dzieci, żeby pokazać im "kwiatki". A za nim młoda kobieta, która robi sobie całą serię zdjęć "selfie" na tle krokusów. I tak w nieskończoność...
Czytaj też: Przystanek-widmo w Szczecinie Zdrojach. Nigdy nie zatrzymał na nim się żaden autobus
Kary są dotkliwe
W tym czasie na Jasnych Błoniach nie dało się niestety zauważyć ani jednego patrolu straży miejskiej. A strażnicy mieliby ogromne "łowy", karając niepokornych spacerowiczów i amatorów fotografii mandatami za niszczenie zieleni. A kary są naprawdę dotkliwe. Za wykroczenie polegające na niszczeniu zieleni, strażnik miejski może bowiem wystawić mandat na kwotę nawet do 500 złotych. A gdy sprawa trafi do sądu, sprawca może otrzymać karę grzywny do 1000 złotych.
Czytaj też: Wystawa "z dreszczykiem" w centrum Szczecina. Czy to dobre miejsce na... nagrobki?