- Jan K. po miesiącach milczenia zabiera głos, odpowiadając na spekulacje dotyczące jego życia prywatnego.
- Mężczyzna ujawnia kulisy rozpadu małżeństwa z Beatą Klimek oraz szczegóły relacji z Agnieszką B.
- Sprawa zaginięcia Beaty Klimek od samego początku budziła wiele emocji i spekulacji. Policja i prokuratura prowadziły intensywne śledztwo, jednak do tej pory nie udało się ustalić, co się stało z kobietą
"Chciałem mieć dom, spokojną rodzinę, kochającą żonę i dzieci" – tak zaczyna swoją opowieść Jan K., który po kilku miesiącach medialnego milczenia postanowił zabrać głos. Opublikował nagranie na kanale „Zabetonowana” w serwisie YouTube, jak twierdzi – w odpowiedzi na "domysły, spekulacje i opinie" pojawiające się na jego temat w internecie.
W emocjonalnym wystąpieniu wraca do początków swojego małżeństwa z Beatą Klimek. Mówi o wspólnych planach, niespełnionym marzeniu o rodzicielstwie, próbach in vitro i decyzji o adopcji. "Brakowało do pełni szczęścia tupotu małych nóżek" – wyznał.
Jednak z czasem w jego życiu pojawiła się inna kobieta. „Popełniłem błąd, szukając tego poza domem” – przyznaje wprost. Jak opowiada, czuł się w swoim małżeństwie samotny i niedostrzegany. To wtedy rozpoczął relację z Agnieszką B., z którą się związał i wyprowadził z domu, oddalając się również od dzieci.
"Chciałem jedynie być bliżej dzieci i być z nową partnerką" – tłumaczy Jan K. i podkreśla, że nie miał zamiaru ranić Beaty. Był przekonany, że rozwód jest już faktem i że jego żona „jest mu obojętna”.
Związek z Agnieszką B. również nie przetrwał. Choć, jak mówi, "dawał z siebie wszystko" i wspierał ją w walce o odzyskanie syna, z czasem relacja zaczęła się rozpadać pod wpływem presji medialnej, hejtu i ciągłych kontroli służb.
"Na każdym kroku, dzięki youtuberom i ich relacjom, została napędzona mechanika nienawiści" – mówi. Twierdzi, że został obarczony winą za zaginięcie Beaty, a Agnieszka – mimo odbycia kary za swoje dawne błędy – ponownie znalazła się w centrum medialnego ataku.
Ostatecznie emocje i trudne okoliczności doprowadziły do rozstania. "Zaczęły się sytuacje nerwowe, wizyty kuratora, kontrole policji" – relacjonuje. Nie zdradza jednak szczegółów końca związku, zaznaczając, że nie zamierza ich ujawniać.
Na zakończenie Jan K. mówi wprost: "Ja będę walczył o to, żeby moje dzieci wróciły do domu, do swojego domu". W swoim nagraniu zwrócił się też bezpośrednio do Agnieszki B., przypominając jej słowa, które – jak twierdzi – szczególnie go zraniły: „Dzieci adopcyjne są gorsze niż dzieci biologiczne, bo są z rodziny patologicznej” – miała powiedzieć Agnieszka.
„Pamiętasz to? Ja to pamiętam bardzo dobrze, bo uderzyłaś w mój najbardziej czuły punkt” – zakończył.
Zaginięcie Beaty Klimek
7 października 2024 roku Beata Klimek, mieszkanka Poradza, jak co dzień, odprowadziła swoje dzieci na przystanek autobusowy. Nikt nie przypuszczał, że to ostatni raz, kiedy widziano ją żywą. Kobieta nie dotarła do pracy w banku w Łobzie, a jej samochód pozostał na posesji. Od tamtej pory wszelki ślad po niej zaginął.
Sprawa zaginięcia Beaty Klimek od samego początku budziła wiele emocji i spekulacji. Policja i prokuratura prowadziły intensywne śledztwo, jednak do tej pory nie udało się ustalić, co się stało z kobietą. Przesłuchano wielu świadków, sprawdzono różne hipotezy, ale żadna z nich nie przyniosła przełomu w sprawie. Pod koniec marca, na posesji zaginionej 47-latki pojawiła się policja i ciężki sprzęt. Funkcjonariusze prowadzili czynności m.in. z użyciem georadaru. Poszukiwania do chwili obecnej nie przyniosły jednak żadnych efektów. Wciąż nieznane są losy zaginionej kobiety.