Zabójstwo na szczecińskim Skolwinie
Była sierpniowa noc, gdy na szczecińskim Skolwinie zrobiło się jasno od świateł policyjnych radiowozów. Z jednej z kamienic został wyprowadzony 26-latek. Szybko rozeszła się wieść, że to on miałby zabić swojego ojca. - My tu wiedzieliśmy, że syn i ojciec drą koty, że syn groził ojcu, ale o co to nikt tu nie wnikał i też nikt się nie spodziewał, że może dojść do tragedii. Jeśli wierzyć, co ludzie mówią, to ten syn strasznie ojca zmasakrował. To musiała być straszna śmierć - mówią "Super Expressowi" sąsiedzi rodziny.
Z ustaleń śledztwa, które prowadzi Prokuratura Rejonowa Szczecin-Zachód, wynika, że pokrzywdzony doznał licznych złamań twarzoczaszki i urazów głowy na skutek szeregu ciosów, które mogły być zadane tępokrawędzistym narzędziem.
Prokurator mówi o zabójstwie w Szczecinie
- Nie znaleźliśmy narzędzia na miejscu zbrodni, dlatego nie można też wykluczyć, że obrażenia mogły powstać od uderzeń zaciśniętą w pięć dłonią - informuje nas Piotr Wieczorkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. Ponadto sprawca nożem zadał swojej ofierze cios w podbrzusze. To, które obrażenia spowodowały śmierć mężczyzny, wskaże sekcja zwłok. Prokuratura nie ma jeszcze wyników przeprowadzonych badań.
Z uwagi na brutalność czynu i intensywność ciosów podejrzany usłyszał zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Nie przyznał się do zarzucanych czynów, nie składał wyjaśnień. Grozi mu kara nawet dożywocia - mówi prok. Wieczorkiewicz.
Śledczy czekają na wyniki badań toksykologicznych, które potwierdzą czy podejrzany w chwili popełnienia zbrodni był pod wpływem narkotyków lub innych środków odurzających. Zostanie poddany także badaniu przez psychiatrę, który oceni jego poczytalność. Do sprawy wrócimy.
Galeria ze zdjęciami: Wjechał samochodem w grupę pieszych. Przerażający wypadek na placu Rodła