Odra w Siadle Dolnym pod Szczecinem

i

Autor: Grzegorz Kluczyński Odra w Siadle Dolnym pod Szczecinem

Katastrofa ekologiczna na Odrze

Zatrucie Odry. Wraz z rzeką umiera biznes. "Klienci po prostu pouciekali"

2022-08-16 13:24

Długi sierpniowy weekend nad Odrą był inny niż dotychczasowe. Chociaż pogoda sprzyjała wypoczynkowi nad wodą, nadodrzańscy przedsiębiorcy mocno odczuli skutki katastrofy ekologicznej. Życie nad Odrą i Zalewem Szczecińskim niemal zupełnie zamarło. Zamknięte plaże, pustki w wypożyczalniach sprzętu wodnego i smażalniach ryb - tak wyglądały ostatnie dni w rejonie ujścia Odry. Przedsiębiorcy apelują o wsparcie.

Katastrofa na Odrze. Przedsiębiorcy załamani.

75 procent odwołanych rezerwacji, zero klientów, rezygnacje z zamawiania ryb. W takiej sytuacji znaleźli się przedsiębiorcy znad Odry w pełni sezonu. Jak twierdzą: to jest dramat i pilnie apelują o wsparcie

- Dla przedsiębiorców działających nad Odrą i w jej okolicach to prawdziwy dramat. Ich funkcjonowanie zostało odcięte właściwie z godziny na godzinę. Klienci zniknęli, a straty liczone są w dziesiątkach tysięcy złotych – mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.

Najpoważniejsza sytuacja jest w firmach zajmujących się sportem i rekreacją. Mowa np. o wypożyczalniach kajaków i sprzętu sportowego czy miejscach oferujących wypoczynek nad wodą. Otrzymujemy także skargi z sektora gastronomii, od smażalni ryb czy ośrodków agroturystycznych.

Oczekujemy szybkiej ścieżki wsparcia dla przedsiębiorców, którzy musieli zawiesić działalność lub którzy w wyniku katastrofy na Odrze utracili klientów - dodaje Hanna Mojsiuk. - Oni mówią wprost: dla nas już skończył się sezon turystyczny. Półtorej miesiąca strat z czterech miesięcy całkowitego funkcjonowania.

"Klienci po prostu pouciekali"

Katastrofa ekologiczna na Odrze niemal z dnia na dzień odcięła dużą grupę przedsiębiorców od możliwości zarabiania pieniędzy. Mowa o firmach, które zwykle działają sezonowo i w ciągu wiosny i lata muszą zarobić na utrzymanie w sezonach, gdy działanie jest niemożliwe. Dla wypożyczalni kajaków i sprzętu wodnego czy ośrodków turystycznych zlokalizowanych nad Odrą. Katastrofa ekologiczna to gigantyczne straty i niemal całkowita blokada funkcjonowania.

- Od ubiegłego tygodnia odbieramy dramatyczne telefony od zdesperowanych przedsiębiorców - mówi Hanna Mojsiuk. - Mówią o tym, że ogłoszony „zakaz korzystania z Odry” sprawił, że klienci po prostu pouciekali.

Zatruta Odra. Czy przedsiębiorcy otrzymają wsparcie?

Odwoływane są rezerwacje w ośrodkach agroturystycznych, nie ma klientów na wypożyczanie kajaków czy żaglówek, nie ma chętnych do wypoczywania w ośrodkach nad wodą, skoro nie można z niej korzystać. Skarg jest mnóstwo. Wiele osób nie rozumie także czy zakaz korzystania oznacza również np. żeglowanie.

- Apelujemy o natychmiastowe uruchomienie programu wsparcia dla przedsiębiorców dotkniętych stratami wynikającymi z katastrofy ekologicznej – mówi Hanna Mojsiuk. – Blokada działalności powinna wiązać się z prawem do rekompensaty lub zwolnienia z opłat czynszowych czy podatkowych. Nasz apel skierowany jest do władz centralnych, by utworzyć taki fundusz, ale i do władz lokalnych i samorządowych, by okazały wsparcie przedsiębiorcom.

Czytaj też: "Żagle 2022" w Szczecinie bez mostu pontonowego. Będzie trudniej, ale bezpieczniej

Ciąg dalszy pod wideo

Katastrofa ekologiczna w Odrze. Kto truje ryby w rzece?
Sonda
Śledzisz na bieżąco informacje nt. zanieczyszczenia Odry?

Długi weekend, 32 stopnie i zero klientów. „Turystyka nad Odrą nie żyje”

Sytuacja przedsiębiorców działających nad rzeką jest dramatyczna. Mowa o firmach zajmujących się wypożyczaniem sprzętu sportowego, ale i o przedsiębiorcach, którzy zajmują się nad Odrą gastronomią czy udzielaniem noclegów. Ludzie po prostu się wystraszyli i masowo uciekają od wypoczynku nad rzeką.

- Turystyka w Szczecinie umarła. Zapewniamy wypoczynek nad wodą, nasze życie toczy się nad Odrą. Turystyka w połowie sezonu nie żyje i na pewno w sierpniu czy we wrześniu się nie podniesie, chociaż w samym mieście jeszcze nie widać oznak katastrofy - mówi Ryszard Fertała, właściciel firmy Szczecin Toys Garden Dziewoklicz. – Odpływ klientów odkąd ogłoszono zamknięcie Odry jest 100 procent. Nie ma żadnego klienta. Niedziela, długi weekend, miałbym idealne obłożenie w taką pogodę i przy takich okolicznościach. Do rowerków wodnych byłaby kolejka, a nie ma nikogo. Sytuacja jest o tyle oburzająca, że znowu zamknięto nas z dnia na dzień, gastronomia zatowarowana, mięso kupione i wszystko trafi do schroniska dla zwierząt – To nas pozamiatało. Jestem załamany. Sezon zaczął się świetnie i zostaliśmy zamknięci w połowie sezonu. Bez żadnych ostrzeżeń, bez rozmowy o wsparciu. Po prostu zamknięcie, mimo że tak naprawdę nikt nie powiedział wprost czy żeglowanie jest możliwe czy nie – dodaje przedsiębiorca.

– Jest to już wszystko odczuwalne. Ludzie nie chcą kupować ryb. W sobotę na rybę czekało się u mnie godzinę, a dzisiaj smażę na bieżąco. Będziemy się zastanawiać, co zrobić, czy będziemy podejmować działanie. Obawiamy się, że ceny ryb będą jeszcze bardziej rosnąć. mówi Swietłana Szalwa ze smażalni Wiking w Trzebieży.

Czytaj też: Zatruta Odra. Toksyczna fala nie dotarła jeszcze do Szczecina. Czy możemy czuć się bezpieczni?

Będą odszkodowania?

Czy przedsiębiorcy będą mieli prawo do odszkodowania? Sprawa jest dość skomplikowana, bo mamy do czynienia z tragedią ekologiczną, a jednocześnie nie jest ona ogłoszona klęską żywiołową.

- Sądzę, że nie powinno być wątpliwości, że sytuacja związana ze skażeniem Odry może stwarzać zagrożenie zdrowia, a nawet życia osób korzystających z rzeki i w związku z tym wymaga natychmiastowych działań. Dopóki nie poznamy dokładnych przyczyn skażenia oraz nie uzyskamy potwierdzonych informacji o dokładnym przebiegu działań organów państwowych i samorządowych, nie da się rozstrzygnąć sporu, co i kiedy można było zrobić, aby zapobiec takiej skali zanieczyszczeń, z jaką mamy do czynienia – mówi mec. Marek Jarosiewicz, adwokat z kancelarii Wódkiewicz & Sosnowski.

Jak dodaje prawnik, szanse na odszkodowanie dla przedsiębiorców będą wyższe jeśli uda się wykazać, że działania zapobiegające katastrofie można było podjąć odpowiednio wcześniej, tak by aktualnie obowiązujący zakaz nie był konieczny'

– Wówczas taki grzech zaniechania odpowiednich organów mógłby dawać podstawy do odpowiedniego pozwu – dodaje mec. Marek Jarosiewicz. - Podobnie, jeśli uda się ustalić sprawcę skażenia – potencjalnie będzie on mógł być adresatem odpowiednich roszczeń, inną sprawą może być jednak kwestia szans na ich wyegzekwowanie. Trzeba przy tym pamiętać, że rozporządzenia porządkowe stanowią tylko tymczasową reakcję na nagłe zagrożenia – jeśli sytuacja uzasadniająca omawianą reakcję Wojewody miałaby się przedłużać, należałoby rozważyć wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. W takim wypadku sytuacja przedsiębiorców byłaby zdecydowanie lepsza, mieliby oni bowiem możliwość składania wniosków o odpowiednie odszkodowania do wojewody.

Czytaj też: Skażona woda w Odrze. Kąpielisko na Dziewokliczu zamknięte!