Zaczęło się od jednego słupa...
Kilka tygodni temu jedna z mieszkanek zwróciła uwagę na słup, który utrudniał przejście wąskim chodnikiem w rejonie przystanku tramwajowo-autobusowego na ul. Asnyka. Przeszkoda była sporym utrudnieniem, a wręcz zagrożeniem dla pieszych, zwłaszcza, że w tym miejscu przed przebudową wiele osób przesiadało się między tramwajami i autobusami.
"Skoro jeszcze nie zakończyła się torowa rewolucja na Niebuszewie to może jest szansa uniknąć wstydu na demotywatorach? Wózek dziecięcy czy dla nuepełnosprawnych nie przejedzie. Bo albo błoto albo słupek..." - zwróciła uwagę jedna z mieszkanek na facebookowej grupie "Piotr Krzystek na mieście".
"Oczywiście tak nie zostanie. W tym miejscu będzie poszerzony chodnik" - obiecał prezydent Szczecina. Błąd naprawiono w ciągu kilku dni, dokładając kilka płyt chodnikowych, jednak wielu mieszkańców wciąż uważa to rozwiązanie za prowizorkę. Jest jednak nieco szerzej, a ryzyko zderzenia się z potężnym słupem jest nieco mniejsze. Na przestawienie samego słupa raczej nie ma szans.
Jak nie słup, to... hydrant!
Okazuje się jednak, że podobnych sytuacji na przebudowanej ulicy jest znacznie więcej. Idąc w kierunku dworca Niebuszewo, można napotkać na kolejne przeszkody. Na wąskim chodniku znajduje się bowiem kolejny słup. Przechodnie muszą przeciskać się między nim i słupkami uniemożliwiającymi parkowanie. Chodnik w tym miejscu ma zaledwie metr szerokości. I tutaj również może dojść do nieprzyjemnego zderzenia z potężną przeszkodą. W tym miejscu poszerzenie chodnika i zrobienie obejścia kłopotliwego słupa jest niemożliwe.
To jednak nie koniec, gdyż po chwili na drodze pieszych pojawia się... hydrant zamontowany na środku chodnika. Piesi mają więc do pokonania tor przeszkód połączony ze slalomem.
Radny reaguje. "Dlaczego dopuszczono do tak karygodnych błędów?"
W tej sprawie zareagował jeden ze szczecińskich radnych i wystosował interpelację do prezydenta miasta, który apeluje, by usunąć hydrant i zlikwidować słupki uniemożliwiające parkowanie, by choć trochę zwiększyć przestrzeń dla pieszych. "Kto prowadził nadzór nad inwestycją i dlaczego dopuszczono do tak karygodnych błędów w realizacji? Czy ktokolwiek poniósł za to odpowiedzialność?" - pyta Przemysław Słowik.
Chociaż ulica Asnyka jest już przebudowana, cała inwestycja w ramach "torowej rewolucji" wciąż się nie zakończyła. Jest więc szansa, że przynajmniej część błędów popełnionych w trakcie remontu zostanie naprawiona. Tymczasem piesi wciąż muszą uważnie patrzeć przed siebie i pod nogi, żeby uniknąć nieprzyjemnych sytuacji.