Grupa Uwaga, Śmieciarka jedzie - Szczecin skupia około 7 tysięcy osób

i

Autor: ESKA INFO Szczecin Grupa "Uwaga, Śmieciarka jedzie - Szczecin" skupia około 7 tysięcy osób

"To jest trochę prostsze niż recykling"... czyli nowe życie starych przedmiotów [WYWIAD]

2018-09-26 23:28

Zabytkowe pianino z lat 50., krzesła z czasów PRL-u, stary kredens czy beczka po piwie z przedwojennego browaru - takie perełki często trafiają na śmietnik, ale odzyskują dawny blask - dzięki mieszkańcom, których łączy pasja do przedmiotów sprzed lat, a także internet!

Szczecińskich miłośników staroci połączyła grupa "Uwaga, Śmieciarka jedzie - Szczecin", która działa na Facebooku od blisko dwóch lat  i do której należy już ponad siedem tysięcy osób. Schemat jej działania jest bardzo prosty: jedna osoba znajduje coś ciekawego, inna to zabiera. Wszystko za darmo, jednak z zachowaniem pewnych zasad.
 
Współzałożycielką i administratorką grupy jest Joanna Szydłowska, która sama jakiś czas temu "zaraziła się" miłością do starych przedmiotów i dawania im szansy na drugie życie.

ESKA INFO: Kiedyś zabieranie przedmiotów lub mebli ze śmietników było tematem tabu. Czy to prawda?

Joanna Szydłowska: - Na pewno tak. Ludzie, którzy interesowali się rzeczami pozostawionymi na ulicy, mieli większe opory w zaglądaniu w te miejsca, żeby zobaczyć, co tam się znajduje. Wiem jednak, że byli tacy ludzie, którzy od dawna interesowali się tymi rzeczami, które gdzieś na tych ulicach leżą.

Teraz to się zmieniło? Czy teraz istnieje trend na zbieranie rzeczy ze śmietników?

- Jest pewna świadomość, że przedmioty wyrzucone nie zawsze są przedmiotami niepotrzebnymi. Czasami są to nawet przedmioty cenne, jeśli chodzi na przykład o wzornictwo. Są to też czasem przedmioty, które po prostu mogą się komuś ponownie przydać i są wykorzystywane. I myślę, że ten trend jest bardzo dobry.

Jest Pani współzałożycielką grupy "Uwaga, Śmieciarka jedzie - Szczecin". Jaka jest jej główna idea?

- Ideą tej grupy było właśnie wykorzystanie tego, co innym może być niepotrzebne i co inni uważają już za śmieci, a także uratowanie też pewnych przedmiotów, które mogą być cenne w sensie kulturalnym czy nawet historycznym. Bywają na przykład przedmioty, które pochodzą nawet sprzed wojny.

Skąd w ogóle zrodził się taki pomysł?

- To jest tak naprawdę pomysł koleżanki z Warszawy, Dominiki Szaciłło, która założyła taką grupę właśnie w Warszawie. Grupa warszawska z czasem się rozrastać, zaczęły do niej dołączać osoby spoza Warszawy i Dominika wpadła na pomysł i puściła go dalej w Polskę, żeby tworzyć grupy dla innych miast. I tak to się zaczęło. Gdy trafiłam na warszawską "śmieciarkę", byłam zachwycona tym pomysłem, bo to nie tylko chodzi o to, że się zabiera przedmioty, ale stworzyła się tam taka społeczność i to mi się bardzo podobało. Znalazłam w Szczecinie stronę "śmieciarki" na Facebooku, ale działała ona dosyć niemrawo i w pewnym momencie, przy namowach innych osób i współudziale Dominiki powstała grupa. Działamy od lutego 2017 roku.

Ile osób należy obecnie do grupy?

- Około siedmiu tysięcy. Dokładnie nie pamiętam, bo to się zmienia codziennie.

Czyli pomysł się przyjął?

- Tak. Myślę, że w Szczecinie bardzo się przyjął i myślę, że Szczecin bardzo potrzebował "śmieciarki".

Przeczytaj również: Firma kurierska ostrzega przed fałszywymi mailami. Nie otwieraj ich!

Jakie rzeczy ludzie wyrzucają? Czego najczęściej pozbywają się mieszkańcy Szczecina?

- Są to rzeczy naprawdę różne. Ludzie pozbywają się rzeczy, które są ogólnie wykorzystywane w gospodarstwie domowym, jest mnóstwo rzeczy związanych z dziećmi: zabawki, wózki, sprzęt związany z pielęgnacją dzieci. Wykorzystuje się oczywiście takie rzeczy, które mogą być wykorzystane ponownie i wiem, że cieszą się one bardzo dużą popularnością. Ale oprócz takich rzeczy, które są związane z codziennym funkcjonowaniem gospodarstw domowych, są też meble, zarówno współczesne jak i starsze. Meble z czasów PRL, które są teraz bardzo modne i ludzie ich poszukują nie tylko na ulicach ale także w internecie i często płacą za nie grube pieniądze, a to można znaleźć na ulicy i uratować, bo te meble są często niszczone, gdy są wyrzucane. A my zabieramy je i są one nadal użytkowane w takim stanie jak są, albo są restaurowane lub też przerabiane na różne sposoby. Zdarzają się też meble starsze, nawet sprzed wojny, a także inne wiekowe przedmioty.

Czy jest coś, co Panią szczególnie zaskoczyło wśród przedmiotów, które ludzie potrafią wyrzucić?

- Najbardziej zaskakują mnie te najstarsze przedmioty znajdowane na ulicach, które są związane z historią Szczecina, albo też historią Polski. Był przypadek, że była znaleziona beczka po piwie z przedwojennego browaru, dość rzadki okaz. Były też znalezione ulotki ze stanu wojennego i przypuszczam, że gdyby "śmieciarka" nie działała, trafiłyby na wysypisko, a są to rzeczy cenne, obecnie opracowywane przez historyków. Część rzeczy, które ludzie znajdują i mają one wartość historyczną, jest przekazywanych do muzeów albo do archiwum szczecińskiego.

Czy możemy zatem powiedzieć, że jest to taka nowa forma recyklingu?

- Po części tak, oczywiście. Jest to takie wykorzystanie tego, co stało się śmieciem. Nawet można powiedzieć, że jest to trochę prostsze niż recykling, bo nie wymaga dalszej energii, a często jedynie tylko umycia. Nie trzeba tego przetwarzać, tylko można wziąć i wykorzystać ponownie.

Jak wygląda "mechanizm" grupy? Co się dzieje, gdy ktoś wskaże lub wystawi przedmiot? Czy działa to na zasadzie "kto pierwszy ten lepszy"?

- Jest taka zasada, że kto pierwszy pojawi się na miejscu, zabiera przedmiot. I jest bardzo ważna zasada na grupie, że ten, kto zabrał przedmiot, pod postem, w którym napisano, że dany przedmiot pojawił się na danej ulicy lub w innym wskazanym miejscu, musi zgłosić, że zabrał ten przedmiot. Bardzo fajnie, jeśli też powie, co jeszcze zostało, a może jeszcze coś doszło, po prostu "aktualizuje" daną miejscówkę. Na tej grupie jest ważne nie tylko zabieranie tych przedmiotów, ale także współpraca i działanie kolektywne. Trzeba o tym pamiętać, ale niestety nie wszyscy o tym pamiętają, co często utrudnia i też blokuje to nasze działanie.

Czy widziała Pani przedmioty, które zostały znalezione dzięki grupie i które zostały przez jej użytkowników zmienione nie do poznania?

- Ludzie często chwalą się swoimi znaleziskami po przerobieniu. Na przykład szuflady znajdowane na ulicy są przerabiane na półki, czyli zupełnie zmieniają swoją funkcję, ale nadal są wykorzystywane - odnowione czy przerobione.

Czy zdarzyło się, że gdy zobaczyła Pani na grupie informację o jakimś znalezisku, pomyślała Pani: "O! Muszę to mieć!"?

- Tak, oczywiście! Też zdarzało się, że brałam udział w tym, żeby pojechać i coś zabrać. Czasami zdążyłam, a czasami już nie.

I jakie było najcenniejsze znalezisko?

- Rzecz, którą najbardziej lubię to jest taka ława, nazywana "okolicznościową", ława kawowa, na wysoki połysk, którą używam w domu. Ale też mam różne mniejsze przedmioty, na przykład naczynia, które kiedyś ktoś zostawił, czyste i bardzo ładnie zapakowane w kartonie. Są to naczynia "z poprzedniej epoki", bo ja zwykle patrzę na te starsze rzeczy. Ale prawdę mówiąc, każdy na grupie znajdzie coś dla siebie, coś co mu się przyda, albo co po prostu lubi.

Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję i zapraszam do grupy.

Rozmawiał Mateusz Tomaszewicz

Przeczytaj również: Matt Mazur ze Szczecina podbija serca "Voice'owiczów" w Polsce

Obejrzyj "Chłopaków do wzięcia":

Rozwijamy nasz serwis dzięki wyświetlaniu reklam.

Blokując reklamy, nie pozwalasz nam tworzyć wartościowych treści.

Wyłącz AdBlock i odśwież stronę.