- Termiczne przekształcanie odpadów odbywa się czasami w ustronnym miejsce, ukrytym przed ludzkimi oczami. Jak się okazuje jednak, niezbyt skutecznie - mówi st. insp. Joanna Wojtach ze szczecińskiej straży miejskiej. - Na szczęście dla strażników miejskich, na zgubę tych, którzy się takiego procederu dopuszczają.
Kilka dni temu, podczas wspólnej służby patrolowej strażnik miejski z Referatu Wodnego wraz z funkcjonariuszem policji pływali po szczecińskich akwenach, patrolując tereny Międzyodrza. Na wysokości ulicy Krygiera, przed Dziewokliczem zauważyli unoszący się ciemny dym. Dopłynęli motorówką w bezpieczne miejsce i wyszli na ląd, kierując się w stronę kłębowiska dymu.
Podejrzenia okazały się słuszne. Na miejscu zastali trzech mężczyzn, ciężarówkę z wypalonymi już z otulin kablami i dopalające się ognisko z ostatnim „wsadem”.
- Panowie, którzy na co dzień pracują w firmie zajmującej się m.in. wymianą okablowania przez dłuższy czas zbierali i składowali to, co pozostawało im z robót - dodaje Joanna Wojtach. - Z rozbrajającą szczerością oznajmili, że są to ich, odzyskane przewody, które powinny być zutylizowane, ale co się miały zmarnować?
Czytaj też: Bobolice: W bestialski sposób uśmiercił szczenięta... bo były niepotrzebne
Po wypaleniu kabli na tzw. odzysk, mężczyźni liczyli na spory zarobek. Tymczasem zamiast zarobić - stracili.
- Wszyscy trzej mężczyźni otrzymali mandaty karne, najwyższej możliwej wysokości za popełnienie wykroczenia z art. 191 Ustawy o odpadach - dodaje rzeczniczka straży miejskiej.
Czytaj też: Szczecin: Zostawili psa w rozgrzanym kamperze! Strażnicy miejscy wybili szybę [ZDJĘCIA, WIDEO]