Od października ub. r. w szpitalu wojewódzkim w Szczecinie przeprowadzono 27 przeszczepień wątroby i 16 przeszczepień nerek – podała w poniedziałek rzeczniczka szpitala wojewódzkiego w Szczecinie Natalia Cistowska. To odpowiednio o 16 i 18 transplantacji mniej niż w ubiegłym roku. Jedynie liczba przeszczepów płuc nie spadła – przez cały 2019 r. wykonano ich 7, w tym roku taką samą liczbę operacji przeprowadzono tylko do października.
- Większa część służby zdrowia jest zaangażowana w leczenie pacjentów, którzy są zakażeni (koronawirusem – PAP) lub mają powikłania z tym związane, w związku z tym mniej energii idzie na to, żeby identyfikować dawców i przeszczepiać narządy – powiedział dziennikarzom kierownik zespołu ds. przeszczepiania płuc w szczecińskim szpitalu wojewódzkim dr hab. n. med. Bartosz Kubisa prof. PUM.
Dodał, że mimo trudnej sytuacji nie zmalała liczba przeszczepień płuc, a lekarze zajmujący się ich transplantacją liczą, że w tym roku uda się dokonać jeszcze co najmniej dwóch lub trzech przeszczepień.
Zapytany o to, czy transplantolodzy spodziewają się większej liczby osób potrzebujących przeszczepów płuc po fali zachorowania na COVID-19, odpowiedział, że jest to możliwe.
- Niektórzy pacjenci umierają z tą infekcją, niektórzy mogą całkiem wyzdrowieć, a niektórzy po infekcji mają nieodwracalnie uszkodzone płuca, które nie poddają się już żadnej innej terapii i wtedy powinny być przeszczepione – wskazał prof. Kubisa.
Jedną z podstawowych przyczyn spadku liczby transplantacji jest brak dostępu do oddziałów intensywnej terapii – wskazała ordynator Oddziału Chorób Zakaźnych, Hepatologii i Transplantacji Wątroby szpitala wojewódzkiego prof. Marta Wawrzynowicz-Syczewska.
- Po pierwsze, prowadzą one dawców, a po drugie, musimy mieć zaplecze dla pacjentów po przeszczepieniu – powiedziała.
Dodała, że w tym roku mniej osób zostało zakwalifikowanych do przeszczepienia ze względu na przeznaczenie oddziału transplantacji dla pacjentów z COVID-19.
- Staramy się jak możemy. Wykonaliśmy do tej pory 27 przeszczepień, więc to nie jest tak, że jesteśmy zupełnie bezradni, ale na pewno ta liczba jest mniejsza niż w zeszłym roku. Składa się na to i brak personelu, i brak łóżek szpitalnych, i ograniczony dostęp do oddziału intensywnej terapii. Sądzę zresztą, że to nie tylko nasz problem, ale też problem całej Europy, a nawet całego świata – wskazała lekarka.
Zaznaczyła, że pacjenci z listy ponad 20 czekających na transplantację, są bardzo wyrozumiali i z wyjątkiem jednej osoby nikt nie odmówił oczekiwania na przeszczepienie w szczecińskim ośrodku.
Prof. Wawrzynowicz-Syczewska zaznaczyła, że potrzeba będzie czasu, aby liczba przeszczepień wzrosła. Wskazała, że prawdopodobnie nie stanie się to do końca przyszłego roku.
- Jako chirurdzy, jesteśmy gotowi do wykonywania przeszczepów, ale większa część personelu zaangażowana jest obecnie w walkę z COVID-19. Wobec ciężkiej sytuacji szpitala i napływu chorych musimy odczekać – podkreślił ordynator Oddziału Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej dr Samir Zeair.
- Nasz szpital był zawsze liderem w Polsce jeśli chodzi o liczbę dawców narządów. W tej chwili spadła ona właściwie do zera, ponieważ od wielu miesięcy jesteśmy szpitalem, gdzie OIOM hospitalizuje głównie pacjentów z COVID-19, przez co nie ma możliwości donacji narządów z naszego szpitala – powiedział ordynator Oddziału Nefrologii i Transplantacji Nerek prof. Marek Myślak. Dodał, że sytuację ratują przeszczepienia nerek od dawców rodzinnych – tych w szpitalu wykonano więcej niż zwykle.
- Myślę, że to kierunek, który w dobie pandemii będzie musiał się rozwijać – wskazał lekarz.
Zapytany o wpływ koronawirusa na nerki prof. Myślak powiedział, że może on powodować ostrą niewydolność tych narządów, ale na ogół "nie prowadzi to do długotrwałych konsekwencji".
- Sama pandemia nie spowoduje nam zwiększonej liczby chorób nerek – powiedział nefrolog.
Polecany artykuł: