"To będzie parodia kształcenia lekarskiego"
Według zapowiedzi Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego kierunek medyczny ma zostać otwarty na Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu oraz na Politechnice Bydgoskiej im. Jana i Jędrzeja Śniadeckich. Na te doniesienia zareagował prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie, który twierdzi, że masowe otwieranie kierunków lekarskich nie rozwiąże kryzysu kadrowego w ochronie zdrowia, lecz znacznie obniży poziom kształcenia przyszłych lekarzy.
- Obserwujemy wręcz patologiczną marginalizacje znaczenia medycznych uczelni wyższych – mówi Michał Bulsa, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie. - Jeżeli kierunki lekarskie mogą otwierać akademie humanistyczne czy uczelnie techniczne, to znaczy, że niebawem każda szkoła będzie mogła kształcić lekarzy. Czy takiego działania chcemy? Ministerstwo Zdrowia i Ministerstwo Edukacji i Nauki kompromituje kształcenie medyczne, a pozwolenie uczelni ojca Rydzyka na kształcenie lekarzy to apogeum, którego nie da się wytłumaczyć w rozsądny sposób.
Chcesz być studentem? Pokaż zaświadczenie od proboszcza
Dodatkowym wymaganiem dla studentów uczelni otwieranych przez Tadeusza Rydzyka ma być m.in. zaświadczenie od księdza proboszcza. Jak twierdzą przedstawiciele Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie kierunki medyczne szczyciły się dotychczas wysokim poziomem kształcenia, a studenci musieli uzyskiwać dobre wyniki matury z konkretnych przedmiotów. Oczekiwanie deklaracji religijnej jest wykluczające dla osób innej wiary lub niewierzących.
– To już nie jest komedia, tylko tragedia - dodaje Michał Bulsa. - By zostać lekarzem kształconym w uczelni o. Rydzyka trzeba mieć zaświadczenie od proboszcza, uwaga, z racji światopoglądowych jest to do ustalenia z władzami placówki. Nauka medycyny powinna odbywać się bez wpływu jakiejkolwiek religii, zgodnie z przyrzeczeniem lekarskim medycy powinni nieść pomoc bez żadnych różnic, takich jak: rasa, religia, narodowość, poglądy polityczne, stan majątkowy i inne, mając na celu wyłącznie ich dobro i szacunek pacjentów. Uczelnie posiadające zgodę na naukę medycyny nie mogą różnicować kandydatów ze względu na wyznanie.
"To nie jest pomaganie systemowi ochrony zdrowia"
Jak podkreśla prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie, należy możliwie szybko przeanalizować, jak wyglądać będzie kryterium przyjmowania studentów na kierunki lekarskie na uczelniach, które w tym roku otrzymały akredytację do ich prowadzenia.
- Jesteśmy zaniepokojeni, że na studia lekarskie, wymagające konkretnej wiedzy i predyspozycji, może dojść do dyskryminacji z uwagi na wiarę lub z powodu innych czynników - mówi Michał Bulsa. - Będzie to rozczarowanie dla kandydatów, ponieważ nikt nie chciałby aby wyznanie lub podobne czynniki decydowały o przyjęciu na kierunek lekarski. Taki obrót spraw coraz bardziej uprawdopodabnia, że nowe uczelnie mogą być nieprzygotowane do kształcenia lekarzy, co stanowi zagrożenie dla pacjentów. To nie jest pomaganie systemowi ochrony zdrowia w problemach kadrowych. Przypomina to łatanie dziur w jezdni watą.