Pan Jerzy mieszkał w domu po swoich zmarłych rodzicach. Należącą do niego część nieruchomości przekazał swojemu starszemu synowi Robertowi. Ten miał zrobić remont i zapewnić ojcu spokojne życie do starości. Okazało się, że to była zła decyzja. Po dokonaniu darowizny dom zaczął popadać w ruinę. Do tego stopnia, że pan Jerzy wraz z żoną i młodszym synem Michałem musieli opuścić lokum i przeprowadzili się do jego pasierba. Mężczyzna jednak po kilku latach zażądał, by 73-latek i jego młodszy syn wyprowadzili się. Pan Jerzy nie miał dokąd wrócić, gdyż planowany remont nie doczekał się realizacji.
- Robert powiedział, że będzie robił tam remont, kazał poczekać - mówi mężczyzna w rozmowie z reporterem "Uwagi". - I tak człowiek czeka już ponad 10 lat.
Syn pana Jerzego poradził mu jedynie, żeby wynajął mieszkanie. Jak twierdzi starszy mężczyzna, nie otrzymał od niego żadnej pomocy. Trudna sytuacja zmusiła go do tułaczki. Spał na plaży, w parku, a nawet na cmentarzu. Jego losem zainteresowali się mieszkańcy Świnoujścia. Wsparcie zapewnił mu dawny przyjaciel, pan Ryszard, który nie może wręcz uwierzyć, że syn mógł potraktować ojca w tak nieludzki sposób. Jak twierdzi, celowo odcinał media, a także mógł uszkodzić dach.
- Przypuszczam, że jego cel był taki, żeby pozbyć się Jurka, a w tamtym miejscu otworzyć jakieś kwatery dla wczasowiczów – mówi pan Ryszard, który podjął kroki, by odwołać darowiznę, która przysporzyła mu tylu kłopotów. Pomoc prawną w tej sprawie zaoferował MOPS. Zaproponowano również, by pan Jerzy złożył wniosek o lokal socjalny.
Obecnie pan Jerzy ma tymczasowe schronienie u obcej kobiety, która umożliwiła mu nocowanie w zaadaptowanej komórce. Mimo, iż mężczyzna otrzymuje niewielką emeryturę, dorabia jako stróż. Niestety ma poważne problemy ze zdrowiem.
- Mam raka prostaty, przepuklinę - mówi. - W lutym, wybieram się do szpitala.
Jego marzeniem jest wrócić do swojego dawnego mieszkania, z którego został zmuszony się wyprowadzić.
Reporter "Uwagi" skontaktował się z synem pana Jerzego. Ten jednak stwierdził, że "pewne fakty są zakłamane" i obiecał, że skontaktuje się później, gdyż "musi jeszcze z kimś porozmawiać". Niestety słowa nie dotrzymał.
Cały reportaż można obejrzeć na stronie internetowej "Uwagi" TVN.