
Atak w szpitalu
Przypomnijmy, do zdarzenia doszło 5 czerwca 2024 roku, kiedy to Grzegorz M. został przewieziony do szpitala z urazem głowy. Mężczyzna był nietrzeźwy, co utrudniało kontakt z nim. Po opatrzeniu rany, pacjentowi wskazano łóżko, na którym miał oczekiwać na specjalistyczne badanie głowy. Jednak Grzegorz M. zaczął krzyczeć i zachowywać się agresywnie, w związku z czym został przypięty pasami do łóżka.
- Z uwagi na to, że oskarżony zaczął krzyczeć i zachowywać się agresywnie, na polecenie lekarza, został przypięty przez ratowników medycznych pasami do łóżka – tłumaczył wówczas prok. Łukasz Błogowski z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Po pewnym czasie pacjent uwolnił się z pasów i udał się do pokoju, w którym przebywała pielęgniarka. Grożąc jej pozbawieniem życia, chwycił ją za ramię i uderzył w głowę. Kobieta zdołała uciec, jednak agresor pobiegł za nią i zaatakował ratownika medycznego, zadając mu cios nożem w klatkę piersiową. Następnie, Grzegorz M. zagroził pozbawieniem życia pielęgniarce i salowej, żądając wypuszczenia ze szpitala
Przerażone kobiety wskazały mu przycisk otwierający drzwi do izby przyjęć, skąd mężczyzna wybiegł na dziedziniec szpitala. Tam został obezwładniony przez wezwany patrol policji.
Grzegorz M. stanął przed sądem
W kwietniu 2025 r. 64-latek stanął przed sądem.
- Mogłem zranić, byłem ślepy - mówił przed sądem Grzegorz M. - Przepraszam ratownika i pielęgniarki. Jest mi naprawdę przykro, nie wiem w jaki sposób zadałem cios - tłumaczył przed sądem.
Mężczyzna twierdził, że nie chciał nikogo zabić.
- Chciałem tylko wyjść na własną prośbę, a oni mnie pasami do łóżka przywiązali - mówił na sali rozpraw. - Nie wiem jak się oswobodziłem, ale pod łóżkiem znalazłem coś metalowego i jakiś dezodorant. Zabrałem to dla obrony własnej. Myślałem, że mi coś zrobią.
Wyjątkowo łagodny wyrok
Ponad rok po tych dramatycznych wydarzeniach, w poniedziałek, 22 lipca, przed Sądem Okręgowym w Szczecinie zakończył się proces mężczyzny. Za popełnione czyny groziła mu kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy niż 15 lat albo kara dożywotniego więzienia. Jednak ze względu na stan zdrowia mężczyzny sąd zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary i skazał mężczyznę na 7 lat więzienia. Wyrok nie jest prawomocny.
Grzegorz M. nie był wcześniej karany.