Chłopiec miał poparzyć się "zupką chińską". Ruszył proces rodziców
3 czerwca 2024 roku, policjanci interweniowali w jednym z mieszkań w Karlinie (woj. zachodniopomorskie). Zostali wezwani do awantury domowej, w trakcie tej interwencji dostrzegli półtorarocznego chłopczyka w łóżeczku. Dziecko było poparzone. Z relacji jego rodziców wynikało, że maluszek nieszczęśliwie poparzył się "zupką chińską". Mimo to żadne z rodziców nie zabrało dziecka do lekarza.
Dziecko miało poparzenia na twarz i ciele. Policjanci wezwali karetkę, ratownicy zdecydowali o przetransportowaniu chłopca do szpitala w Szczecinie.
Czytaj także: Poparzony półtoraroczny chłopczyk trafił do szpitala. Dramatyczny finał policyjnej interwencji
Teraz przed Sądem Rejonowym w Białogardzie ruszył proces Moniki S. i Mariusza J., rodziców chłopca. Prokuratura oskarżyła ich o nienależyte sprawowanie opieki nad synkiem, narażenie go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a także o nieudzielenie pomocy poparzonemu dziecku. ojciec chłopca będzie odpowiadać również za spowodowanie lekkich obrażeń ciała u starszego dziecka. Miał je kilkukrotnie uderzyć kijem.
Podczas pierwszej rozprawy wyjaśnienia składali oskarżeni. 31 stycznia i 4 lutego, sąd wysłucha świadków.
Według relacji rodziców, matka miała zalać wrzątkiem "zupkę chińską" i postawić na stole w pobliżu kołyski, obok której siedział również starszy brat chłopca. Miska została szturchnięta, a wrzątek wylał się na ciałko chłopca. Jego matka miała konsultować z matką, jak leczyć oparzenie dziecka. Według jej relacji, maść na oparzenie miała wystarczyć. Nie skonsultowano jednak obrażeń, jakich doznał chłopiec z lekarzem.
Mariusz J., dodatkowo miał spowodować lekkie obrażenia u starszego dziecka. Do czego się nie przyznaje, jednak sąd zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu. Monika S. odpowiada przed sądem z wolnej stopy. Obojgu rodzicom grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.