Teraz, żeby dostać się z Alei Kwiatowej na plac Adamowicza, trzeba pokonać co najmniej cztery przejścia dla pieszych, okrążając cały plac. Zabiera to sporo czasu, o czym można było się przekonać np. podczas jarmarku bożonarodzeniowego. Przedstawiciele Szczecińskiego Ruchu Miejskiego zaproponowali, by podczas planowanej przebudowy torowisk, zmienić organizację ruchu i wytyczyć przejście przez środek placu, podobnie jak to ma miejsce na pl. Grunwaldzkim i pl. Lotników.
"Aleja Kwiatowa i plac Adamowicza - dwie niedawno zmodernizowane przestrzenie piesze. Obie są częścią Złotego Szlaku, spacerowej trasy prowadzącej od Jasnych Błoni do Zamku Książąt Pomorskich. Sprawdziły się również jako miejsce organizacji wszelkiego rodzaju miejskich jarmarków i festynów, tłumnie uczęszczanych przez Szczecinian. Rozdziela je jednak nieprzyjazny pieszym plac Żołnierza. Ten problem możemy jednak łatwo rozwiązać tworząc nowe przejście przez środek placu" - czytamy na facebookowym profilu SRM.
Propozycja spotkała się z dużym odzewem. Nie brakuje zarówno zwolenników jak i przeciwników tego pomysłu. Przeważają jednak obawy dotyczące ewentualnych utrudnień w płynności ruchu drogowego, które mogłyby wystąpić w przypadku stworzenia przejścia. Są też tacy, którzy w zamian proponują przejście podziemne. To jednak dość kosztowne rozwiązanie, poza tym wiele miast rezygnuje z przejść podziemnych ze względu na utrudnienia dla osób o ograniczonej mobilności.
"Czy zrobienie tam jeszcze jednego przejścia nie zakorkuje już całkiem tego miasta w godzinach szczytu? Bądźmy szczerzy, auta nie wyparują, a dodatkowe korki ekologiczne nie są" - pisze pani Aniela.
"Oś placu nie jest i nie będzie głównym ciągiem komunikacyjnym dla pieszych, bo wszystkie ich cele są na brzegach ulicy i placu. Kilka jarmarków w roku to kiepskie uzasadnienie dla budowy dodatkowego przejścia" - pisze pan Marcin.
"Ja jednak byłbym za "zieloną" kładką, która łączyłaby Aleję Kwiatową i pl. Adamowicza" - komentuje pan Maciej.
"Podziemne lub kładka, to jedyna okazja, następna będzie może za 100 lat" - dodaje pan Paweł.