"Paragony grozy" i drogie toalety
Każdego roku, gdy rozpoczyna się sezon wakacyjny, niemal z każdej strony "atakują" nas informacje o "paragonach grozy" w nadmorskich kurortach lub cenach toalet, które są porównywalne z usługami w luksusowym spa. Te drugie zazwyczaj pojawiają się w lokalach gastronomicznych i są wymyślonym przez właścicieli "straszakiem" dla tych, którzy chcieliby potraktować restaurację wyłącznie jak publiczny szalet, bez skorzystania z głównej oferty, czyli konsumpcji. Zamawiając obiad nie musimy się zatem obawiać, że za skorzystanie z WC zapłacimy 10 czy 20 złotych, gdyż dla klientów taka usługa jest darmowa.
Wydmy cuchnące moczem
Odwiecznym problemem niemal każdego nadmorskiego kurortu są zasikane (i nie tylko!) wydmy i zarośla cuchnące ekskrementami. Turyści wystraszeni drogimi toaletami są zdecydowanie zniechęceni, by szukać tańszej, komfortowej, a przede wszystkim legalnej alternatywy, by pójść za potrzebą i regularnie obsikują wszelkie możliwe miejsca znajdujące się lekko na uboczu. Są również tacy, którzy pod pozorem kąpieli w morzu, wchodzą do wody, by "uzdatnić" ją własnym moczem. A wystarczy się dobrze rozejrzeć i zrobić to: a) przyzwoicie, b) zgodnie z prawem i c) całkiem niedrogo.
Toalety nad Bałtykiem szokują niskimi cenami
Podczas spaceru świnoujską promenadą, w ciągu zaledwie kilku minut i w odległości zaledwie kilkudziesięciu metrów od siebie i od plaży udało nam się znaleźć dwie publiczne toalety. Ceny okazały się zaskakująco... niskie. W jednej z nich cena za skorzystanie wynosiła 3 złote. To mniej więcej tyle, co na większości dworców kolejowych i niewiele więcej niż w miejskich szaletach w każdym miejscu w Polsce. To jednak nie koniec. W drugim publicznym szalecie opłata była jeszcze niższa. Za skorzystanie z toalety i umycie rąk można zapłacić tylko 2,50 zł (lub 70 centów dla turystów z zagranicy). To niedużo, biorąc pod uwagę zdecydowanie większy komfort i higienę niż w krzakach na wydmach, gdzie dodatkowym ryzykiem jest wysoki mandat.
Jeszcze większym zaskoczeniem w Świnoujściu była toaleta, z której można było skorzystać zupełnie za darmo. Ta jednak znajdowała się w Parku Chopina, czyli ponad kilometr od plaży, więc to raczej rozwiązanie dla mieszkańców i turystów spacerujących po mieście, niż tych, którzy poczuli nacisk na pęcherz podczas wylegiwania się na rozgrzanym piasku, za parawanem.
Drogie siku w krzakach
Załatwianie potrzeb fizjologicznych w ustronnym miejscu może się okazać droższe niż najdroższa toaleta w restauracji na nadmorskiej promenadzie. Trzeba bowiem pamiętać, że pójście "na siku" w krzaki może zostać potraktowane jako nieobyczajny wybryk, za co grozi nawet 1500 złotych mandatu. W przypadku wejścia na wydmy, które znajdują się pod ochroną, również należy liczyć się z mandatem, który może wynieść nawet 500 złotych. Warto więc zastanowić się, co się bardziej opłaca.