Przypomnijmy, wszystko zaczęło się w kwietniu, gdy decyzją wojewody zachodniopomorskiego wprowadzono strefę ochronną wokół świnoujskiego gazoportu. W ten sposób od świata zostały odcięte jedne z największych atrakcji turystycznych miasta, czyli latarnia morska i Fort Gerharda - Muzeum Obrony Wybrzeża. Jedyną możliwością dostania się do nich była droga wodna, co wiązało się z dodatkowymi opłatami za rejs statkiem wycieczkowym. Ten z kolei w miniony weekend się zepsuł, co spowodowało, że turystów znów zabrakło. Jak na ironię losu, wydarzyło się to w Międzynarodowym Dniu Fortów.
Przedstawiciele Fortu Gerharda są załamani coraz gorszą sytuacją. Do tego stopnia, że szukają alternatywnych sposobów na przetrwanie. Jednym z nich ma być... uprawa pieczarek. "To nie żart!" - zapewniają muzealnicy.
"Kazamaty, piękna redita, prochownia podobno idealnie nadają się do uprawy tych grzybów. Panowie urzędnicy kilka tygodni temu sugerowali byśmy się przebranżowili, więc biorąc pod uwagę to co się dzieje - brak alternatyw, rejsów, turystów... postanowiliśmy i ten wariant przeanalizować" - czytamy na facebookowym profilu Fortu Gerharda.
Muzeum nie zostanie jednak zamknięte. Jak czytamy, w lipcu, sierpniu i wrześniu Fort Gerharda będzie przyjmował gości - oczywiście w miarę możliwości logistycznych, gdyż wszystko zależy od kursowania i awaryjności statków.
"Wiemy, że to będzie pierwsze w historii (chyba Europy) muzeum, które w wyniku działania władz państwowych i samorządowych (a raczej jego braku) przekształci się w pieczarkarnie. I może w ten sposób uratuje pozostałe dwa oddziały od likwidacji" - podsumowują przedstawiciele Fortu Gerharda.