Śledztwo w sprawie zaginięcia Beaty Klimek przejęła prokuratura regionalna
Konsekwentnie śledczy nie podają szczegółów prowadzonego postępowania w sprawie zaginięcia Beaty Klimek. W czwartek, 12 grudnia rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Szczecinie poinformowała o przejęciu śledztwa w tej sprawie przez Prokuraturę Regionalną w Szczecinie.
- "W prokuraturze regionalnej jest troszeczkę większa przestrzeń do prowadzenia tego rodzaju spraw. Z uwagi na zawiłość tej sprawy, na jej wagę - prokurator tę sprawę przejął" - powiedziała w rozmowie z portalem RadioZET.pl prokurator Małgorzata Wojciechowicz, rzeczniczka prasowa prokuratury regionalnej w Szczecinie.
Niestety, w sprawie nie doszło do istotnego przełomu.
Tymczasem nadal nie wiadomo, co stało się z mieszkanką Poradza w Zachodniopomorskiem. Beata Klimek wyszła z domu w poniedziałek, 7 października. Odprowadzała dzieci na przystanek, na autobus do szkoły. W drodze powrotnej do domu spotkała swoją sąsiadkę, ale przeprosiła ją, bardzo się spiesząc, bo miała udać się na chwilę do domu, a następnie do pracy. Ostatecznie tam nie dotarła, a na posesji przed budynkiem został w dodatku jej samochód.
Od tamtego czasu ślad po zaginionej się urwał, choć w jej aucie znaleziono w międzyczasie niemieckie dokumenty, których zaginięcie zgłosił wcześniej mieszkający za naszą zachodnią granicą mężczyzna. Dopiero we wtorek, 22 listopada, gruchnęła wieść, że policja otoczyła dom i posesję, gdzie Beata Klimek mieszkała z dziećmi i teściami, taśmą.
Swoją teorię na temat zaginięcia Beaty Klimek ma prof. Ewa Gruza, prawniczka i kryminolożka z Katedry Kryminalistyki Uniwersytetu Warszawskiego - informuje Onet. Zdaniem ekspertki mieszkanka Poradza nie sfingowała swojego zniknięcia, dodając, że "raczej ktoś miał interes w tym, żeby zniknęła".