
Zuchwały atak na restaurację "Lily"
Do zdarzenia doszło po godz. 2:00 w nocy. Wszystko zarejestrowała kamera monitoringu. Na nagraniu widać mężczyznę w czarnych spodniach z białymi lampasami, czarnej bluzie i czarnej czapce z daszkiem, który wchodzi do ogródka i rozlewa jakąś ciecz.
- Ten dżentelmen wylał w naszym lokalu śmierdzącą ciecz - mówi Patryk Dutkiewicz, właściciel restauracji, w nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych. - Najprawdopodobniej był to środek do odstraszania dzików.
Substancja wydziela nieprzyjemny odór, który jest trudny do usunięcia. Był on odczuwalny przez długi czas, nie tylko w sąsiedztwie lokalu, ale również na okolicznych ulicach.
Właściciel restauracji podejrzewa, że incydent nie był przypadkowy. Aby pomóc w identyfikacji sprawcy, na facebookowym profilu restauracji opublikowano nagranie z monitoringu, na którym widać moment zdarzenia.
- Jeśli ktoś rozpoznaje tę osobę, prosimy o kontakt - dodaje właściciel lokalu. - Oczywiście zapewniamy pełną anonimowość.
"Lili" pozostaje otwarta. "Nie damy się zastraszyć"
Na miejscu pracowała profesjonalna firma, która starała się zniwelować nieprzyjemną woń.
Mimo trudności, restauracja "Lili" pozostaje otwarta i zaprasza gości.
- Nie pozwolimy, żeby tego typu zachowania wpłynęły na naszą restaurację. Nie damy się zastraszyć - podkreśla Patryk Dutkiewicz. - Obiekt jest zabezpieczony, wyczyszczony, nie grozi państwu żadne niebezpieczeństwo. Zapraszamy do Lili - dodaje.