
Spis treści
- Brutalne pobicie w Międzyzdrojach. Gracjan nie żyje
- Zatrzymany usłyszał zarzut
- Pracodawca Gracjana: "Był życiowym optymistą, cieszył się z każdego dnia"
- Ernest W. w areszcie
Brutalne pobicie w Międzyzdrojach. Gracjan nie żyje
Wydarzenia, do których doszło w długi majowy weekend w centrum Międzyzdrojów, wstrząsnęły mieszkańcami miasta i regionu. W sobotę, 3 maja wieczorem, na ul. Bohaterów Warszawy, tuż obok budynku "Bałtyk" grupa młodych ludzi zaatakowała 46-letniego mężczyznę. Poszkodowany został przetransportowany do szpitala w Gryficach, gdzie trwała walka o jego życie. Niestety we wtorek, 6 maja, lekarze przekazali smutne wiadomości.
- Około godz. 14:00 dostaliśmy informację o śmierci poszkodowanego. Mężczyzna zmarł w szpitalu w Gryficach - potwierdziła w rozmowie z "Super Expressem" mł. asp. Katarzyna Jasion z Komendy Powiatowej Policji w Kamieniu Pomorskim.
Zatrzymany usłyszał zarzut
Z relacji świadków wynika, że mężczyzna wyszedł z jednego z baru na plaży, za nim wyszła grupa młodych ludzi. W sąsiedztwie "Bałtyku" doszło do szarpaniny i wyzwisk, a następnie jeden z młodych mężczyzn zaatakował 46-latka, zadając mu ciosy pięścią w twarz. Gdy upadł, miał zostać kopnięty w tył głowy.
Policja natychmiast rozpoczęła działania mające na celu zatrzymanie sprawców. Udało się zatrzymać jednego z nich. W poniedziałek, 5 maja, mężczyzna został doprowadzony do Prokuratury Rejonowej w Świnoujściu, gdzie został przesłuchany i usłyszał zarzut.
Pracodawca Gracjana: "Był życiowym optymistą, cieszył się z każdego dnia"
Tragicznie zmarły Gracjan wrócił do Polski po 20 latach spędzonych na emigracji. Przyjechał do Międzyzdrojów, gdzie zaopiekował się swoją 93-letnią ciotką. Znalazł też pracę. Chciał ustabilizować swoje życie i zostać w Polsce.
- Wrócił do Międzyzdrojów, swojego rodzinnego miasta. Chciał osiąść na stałe w Polsce - mówi "Super Expressowi" Marek Granisz, dyrektor AMW Rewita w Międzyzdrojach, gdzie pracował Gracjan. - Pracował u nas jako pracownik techniczny, zatrudnił się w lutym. Byliśmy bardzo zadowoleni, był dobrym pracownikiem, życiowym optymistą, cieszył się z każdego dnia.
Niestety wszystko przerwały dramatyczne wydarzenia na promenadzie. Pracodawcy Gracjana trudno pogodzić się z jego tragiczną śmiercią.
- Informacja o jego pobiciu, a później śmierci, była dla nas ogromnym szokiem. Będzie nam go bardzo brakowało - dodaje Marek Granisz. - Będziemy wspomagać rodzinę jak tylko będziemy mogli - dodaje.
Ernest W. w areszcie
Policja nie wyklucza, że w tej sprawie zostaną zatrzymane kolejne osoby. Ernest W., który został zatrzymany w sprawie pobicia Gracjana, trafił do aresztu, gdzie spędzi najbliższe trzy miesiące. Mężczyźnie zarzuca się spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Za ten czyn grozi mu od 3 do 20 lat pozbawienia wolności. Nie jest jednak wykluczone, że kwalifikacja czynu ulegnie zmianie.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, ciało Gracjana zostało przekazane do sekcji zwłok, która wskaże dokładne przyczyny jego śmierci. To m.in. od jej wyników będą zależały dalsze losy podejrzanego.