Na wypłatę 1100 złotych, a dokładniej 888 zł, bo tyle emeryci dostaną na rękę, czeka około 10 milionów Polaków. Jak jednak informuje Super Express, prawie 100 tysięcy osób będzie musiało obejść się smakiem. A wszystko przez jeden zapis w ustawie, który mówi o tym, że świadczenie przysługuje osobom, które 30 kwietnia mają prawo do świadczenia emerytalnego lub rentowego, a nie należy się tym, którzy mają je zawieszone.
Polecany artykuł:
Trzynastej emerytury nie dostaną więc osoby, które korzystając z obniżenia wieku emerytalnego, złożyły do ZUS wniosek o przyznanie emerytury, ale nie zrezygnowały z pracy. Świadczenie zostało naliczone, jednak ZUS je zawiesił, bo zgodnie z przepisami należało się zwolnić z pracy chociaż na jeden dzień, żeby móc pobierać emeryturę i dalej pracować.
Przeczytaj również: Szokujący incydent w Biedronce! Klientka załatwiła się do pudełka z cukierkami!
Oznacza to, że te osoby musiałyby zrezygnować z pracy, by mieć podstawę do wypłaty emerytury, a co za tym idzie - "trzynastki". Następnie mogłyby zatrudnić się z powrotem. Czasu jest jednak niewiele, bo trzeba to zrobić tylko do końca kwietnia. Czy jest to jednak opłacalne?
Osoba, która chociaż na jeden dzień zwolni się z pracy, by zostać "pełnoprawnym" emerytem, nie ma gwarancji, że pracodawca przyjmie ją do pracy z powrotem, albo zatrudni ponownie, ale na gorszych warunkach - ma bowiem prawo, by odmówić. Może się wtedy okazać, że emeryt zyska jednorazowy "prezent" od rządu, a straci wcześniejsze źródło stałego dochodu.