Tego nie pokazali w "Heweliuszu". Śnieżyca darowała im życie

2025-11-16 5:04

Serial "Heweliusz" przypomniał o jednej z najtragiczniejszych katastrof morskich w historii Polski. O dramacie, który rozegrał się w styczniową noc 1993 roku na Bałtyku, wciąż jednak nie wiemy wszystkiego. Za ekranową rekonstrukcją kryje się bowiem sieć ludzkich historii, zaniedbań i przypadków, o których nie wspomniano w serialu, a które wciąż budzą emocje.

Szczecin SE Google News

Katastrofa promu "Jan Heweliusz"

Katastrofa promu "Jan Heweliusz" z 1993 roku po trzech dekadach znów wróciła do zbiorowej wyobraźni - tym razem za sprawą serialu Netflixa. Produkcja, inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, pokazuje dramatyczną walkę załogi i pasażerów z żywiołem Bałtyku, a także konsekwencje tragedii, która na zawsze zmieniła polskie żeglarstwo.

Twórcy serialu sięgnęli po dokumentalne źródła, relacje ocalałych i materiały z procesów sądowych, tworząc obraz jednej z najgłośniejszych katastrof morskich w historii Polski. Choć ekranowa opowieść poruszyła widzów i przywróciła pamięć o ofiarach, wiele faktów nadal pozostało poza kadrem.

Cudem uniknęli śmierci na Heweliusz

W serialu nie wspomniano o tym, że wśród tych, którzy mieli znaleźć się na pokładzie "Heweliusza", byli też tacy, którym los dał drugą szansę. Okazuje się bowiem, że bilety na prom miała grupa niemieckich studentów, która ze względu na trudne warunki pogodowe nie dojechała do Świnoujścia. Gdy wieść o katastrofie obiegła świat i dotarła również do studentów, ci mieli świętować "wygranie" życia przez cały tydzień.

Studenci podróżowali z Niemiec dwoma samochodami, a panujące wówczas warunki atmosferyczne znacząco opóźniły ich dojazd do Świnoujścia, przez co nie zdążyli na prom. Jedna z czterech osób, które wówczas nie wsiadły na pokład, potwierdziła mi, że gdy dowiedzieli się z mediów o tym, co się stało, przez kolejny dzień wznosili toasty za to, że przypadkiem udało im się uniknąć tragicznego losu pozostałych pasażerów - opowiadała Adam Zadworny w rozmowie z redakcją Polskiego Radia.

Dalsza część artykułu znajduje się pod galerią.

Katastrofa promu "Jan Heweliusz"

Pasażerowie Heweliusza mieli zerowe szanse na przeżycie

Gdy prom przewrócił się w środku nocy, przy falach sięgających kilkunastu metrów, temperatura wody wynosiła zaledwie dwa stopnie. Większość pasażerów została uwięziona pod pokładami, inni – nawet jeśli zdołali się wydostać – ginęli w lodowatym morzu, pozbawieni odpowiedniego wyposażenia ratunkowego. Na jednostce nie było kombinezonów termicznych dla wszystkich, które mogłyby chronić przed hipotermią. W takich warunkach człowiek traci przytomność po kilku minutach.

Co ciekawe, podczas przesłuchania przed Izbą Morską w Szczecinie ochmistrz statku, Edward Kurpiel, zapytany przez sędziego Zdzisława Wunscha, jakie szanse na przeżycie mieli ludzie znajdujący się na pokładzie, odpowiedział, że żadne. To zdanie stało się jednym z najbardziej wstrząsających świadectw tamtej katastrofy i pokazuje, że to kolejny element, który wówczas zawinił.

QUIZ z wiedzy ogólnej o polskich serialach. Nie skompromituj się!
Pytanie 1 z 13
Kto grał małżeństwo Barbary i Bogumiła Niechciców w serialu "Noce i dnie"?
Na planie "Heweliusza" bywało ciężko. Jacek Koman i Andrzej Konopka dla ESKI

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki