- "Heweliusz" błyskawicznie podbił serca kinomanów i nie tylko. Polsko-belgijski miniserial platformy Netflix ma ocenę 8,2 w serwisie Filmweb (stan na 12 listopada), a krytycy prześcigają się w pochwałach.
- Obraz Jana Holoubka to nie tylko rekonstrukcja katastrofy z 1993 roku, ale przede wszystkim przejmujący materiał o dramacie rodzin i przyjaciół ofiar.
- Historycy zwrócili uwagę na ciekawe szczegóły. W tekście prezentujemy również krótki komentarz "Super Expressu".
"Heweliusz", czyli hit platformy Netflix
5 odcinków, które wstrząsnęły nie tylko Polakami. "Heweliusz" traktuje o katastrofie promu "Jan Heweliusz", do której doszło w styczniu 1993 roku. Przypomnijmy - oficjalnie mówimy o 56 ofiarach śmiertelnych - Polakach, Szwedach, Łotyszach, Węgrach, Czechu i Norwegach. Udało się uratować 9 osób. Przyczyny tragedii były przedmiotem pełnego emocji śledztwa. O złym stanie promu mówiło się już przed feralnym rejsem. Na liczbę ofiar miały wpływ działania służb ratowniczych. Ratownicy z niemieckiego statku „Arcona” nie schodzili do rozbitków, ale jedynie spuścili im siatkę, po której mieli się wspiąć na pokład.
Jan Holoubek i jego ekipa nie skupiają się tylko na samej katastrofie, ale przede wszystkim analizują dramat rodzin i przyjaciół ofiar. To próba oczyszczenia z zarzutów kapitana Andrzeja Ułasiewicza, walka z nieprzyjaznym systemem i bezdusznymi urzędnikami oraz żałoba po utracie najbliższych. Obraz jest połączeniem kina katastroficznego z dramatem sądowym i obyczajowym.
Historycy zachwycają się miniserialem
Eksperci od historii zwracają uwagę na rozmach produkcji, realistyczne ukazanie żałoby i umiejętne wykorzystanie rekwizytów. - Scenografia jest dopracowana niemal obsesyjnie, od wnętrz biur i mieszkań po portowe krajobrazy. Zaskakuje skala produkcji - tłumy statystów, dziesiątki samochodów, rekonstrukcje wydarzeń, które w polskim serialu wydają się wręcz nieprawdopodobne - pisze autor cenionego serwisu historia.org.pl.
- Jedną rzecz zauważyłem od razu: scenarzysta Kasper Bajon dokładnie przeczytał akta sprawy. Są tam oczywiście całkowicie zmyślone wątki fabularne, ale wygląda na to, że wątki dotyczące statku, katastrofy i spisku przeciwko Ułasiewiczowi są pokazane bardzo realistycznie - powiedział "Dziennikowi Zachodniemu" Marek Błuś, kapitan i ekspert od katastrof morskich, a później ceniony dziennikarz.
Zdjęcia do "Heweliusza" były kręcone w Świnoujściu, Szczecinie, Stargardzie, Gdańsku, Gdyni, Sopocie, Darłowie, Pucku, Zgorzelcu, Kocobędzu, Krzyżanowicach, Chałupkach, Wrocławiu i Warszawie oraz w Brukseli i na Morzu Bałtyckim.
"Super Express" ocenia "Heweliusza"
Autorowi artykułu "Heweliusz" podobał się bardzo, choć nie jest to łatwy serial. Wczuwamy się w dramat rodzin i bliskich ofiar, jesteśmy nim karmieni w większości scen. Przed ekranem ma się ochotę krzyczeć z bezsilności. Jednocześnie imponuje warstwa techniczna - znakomite zdjęcia i scenografia. Do tego rewelacyjna gra aktorska z naciskiem na Konrada Eleryka i Michała Żurawskiego. Nie mogliśmy się oprzeć wrażeniu, że Joachim Lamża jest stworzony do grania polityka, który od początku nie będzie wzbudzał sympatii odbiorców. Przez lata przyzwyczaił nas do ról związanych z gangsterami i generalnie "nieprzyjemnymi typami". Całość tworzy fascynujący obraz, który na długo zostanie w pamięci widza. Całość to nieco ponad 5 godzin, które na pewno warto poświęcić dla spotkania ze świetną obsadą i kawałem trudnej, ale nadal naszej historii. Opinie historyków tylko utwierdzają nas w tym przekonaniu.