Podobnie jak rok temu, największą grupę gości portu jachtowego stanowili Niemcy. Do Szczecina przypłynęło ponad 600 jednostek pod banderą sąsiadów zza Odry. Drugą pod względem liczebności grupą byli Polacy. Mimo że biało-czerwonych jachtów było niespełna 300, to właśnie nasi rodacy zostawali w szczecińskim porcie najdłużej. Część z nich podpisała z Żeglugą Szczecińską umowy rezydenckie, które gwarantowały im miejsca postojowe nawet na pół roku. Goście zagraniczni przypływali do Szczecina zazwyczaj na weekendowe wypady. Zostawali jedną, dwie noce, odpoczywali, oglądali miasto i płynęli dalej.
Z różnych stron świata
Gospodarze szczecińskiej mariny łącznie zliczyli 12 bander, które w sezonie 2017 odwiedziły port jachtowy. Byli dobrze znani goście: Szwedzi, Holendrzy, Duńczycy, Norwegowie, Szwajcarzy, Brytyjczycy, Austriacy i Finowie, ale także piękny, luksusowy, 24-metrowy jacht motorowy z Monako. Jego właściciel po przypłynięciu poprosił o zamówienie przejazdu VIP na podszczecińskie lotnisko, skąd w dalszą drogę udał się prywatnym samolotem. Jednak najbardziej egzotycznym gościem była jednostka zarejestrowana w stolicy południowoamerykańskiego Chile – Santiago. 14 metrowy jacht charakteryzował się uśmiechniętą załogą głośno rozmawiającą po hiszpańsku.
Przeczytaj również: Z tej perspektywy Szczecin wygląda zupełnie inaczej! Poznaj miasto od strony wody! [GALERIA]
"San Escobar" w Szczecinie
Szczecińską marinę odwiedzały także jednostki o dość intrygujących nazwach. Przy pomostach cumowały między innymi: "San Escobar", "Krokodyl" i "Dar żony". Do szczecińskiego portu jachtowego przypłynęły również trzy "Anie" i jedna "Hania".
"Tolszipy" pomogły
Z pewnością wpływ na frekwencję podczas tegorocznego sezonu miał finał regat The Tall Ships Races. Wielkie żaglowce na początku sierpnia przyciągnęły do Szczecina setki mniejszych jednostek, z których część cumowała przy kejach na Wyspie Grodzkiej.