Operację wysunięcia kości czoła i oczodołów z użyciem rozsuwanych systemów tzw. dystraktorów montowanych do kości i czaszki wykonali u Tosi prof. Leszek Sagan i dr Marek Lickendorf ze szpitala „Zdroje” w Szczecinie. - To pierwsza tego typu operacja w Polsce. Jej nowatorskość polega na tym, że dystraktory wszczepione zostały w obrębie mózgoczaszki – mówi prof. Segan.
Po operacji rodzice Tosi rozkręcali ten mechanizm milimetr po milimetrze każdego dnia. Po pierwszej dobie kości oddalone zostały od siebie o 1,2 mm, w kolejnych po ok. 0,5 mm. Proces tego rozsuwania ma potrwać jeszcze dwa miesiące, by osiągnąć odległość 2 cm.
- Nasza Tosia to twardzielka, zniosła dobrze samą operację, a teraz dzielnie się trzyma, gdy rozkręcamy śruby. Najważniejsze, że nic ją nie boli, a my widzimy ogromny postęp w jej leczeniu – mówi Anna Olszewska, mama Tosi. – Do Szczecina przyjechaliśmy z Torunia, bo wiedzieliśmy, że tu są najlepsi specjaliści. I nie pomyliliśmy się.
To wysunięcie górnej części twarzy Tosi, czyli czoła i oczodołów, jest bardzo istotne, bo pozwala na wzrost czaszki, co z kolei ma wpływ na rozwój mózgu. Ma też zapobiec wysychaniu gałek ocznych, a nawet wypadnięciu ich z oczodołu. W Zespole Pfeiffera te ostatnie są tak płytkie, że gałki oczne się w nich nie mieszczą. – Bardzo dokładnie zaplanowaliśmy operację – mówi prof. Sagan. – Model czaszki wydrukowaliśmy w 3D, by przyjrzeć się wcześniej, które kości wysunąć i jak daleko.
Tosia poddawana była już wcześniej licznym zabiegom, dzięki którym jej mózg miał dobre warunki rozwoju. Ta ostatnia operacja nie kończy leczenia dziewczynki, ale na pewno ważny jego etap.