I chociaż miasto obiecuje w ich miejscu nowe nasadzenia, nie wiadomo dokładnie, kiedy to nastąpi i jakie to będą drzewa. Z pewnością nie będą to okazy, które zapewnią cień i będą chronić od ulicznego hałasu, przynajmniej przez najbliższych kilkanaście lat, dopóki nie osiągną właściwych rozmiarów.
- W październiku 2017 roku została wykonana ostateczna ocena, która spowodowała, że stwierdziliśmy, że są to drzewa, które będą stanowiły zagrożenie dla mieszkańców, straciły swoje walory, zarówno przyrodnicze, jak i estetyczne - tłumaczy Magdalena Grycko, ogrodnik miasta.
Przeczytaj również: Był poszukiwany listem gończym. Zatrzymali go... na gali bokserskiej!
Pojawiają się więc pytania, dlaczego doszło do utraty tych walorów. Zdaniem części szczecinian dbanie o zieleń w mieście pozostawia wiele do życzenia. Cięcia pielęgnacyjne są rzadkością, drzewa nie są także dostatecznie chronione m.in. przed solą, którą zimą posypywane są drogi.
- Pytałam wielokrotnie o ekspertyzę dendrologiczną i nie uzyskałam odpowiedzi - mówi Karolina Kulińska, ze Szczecińskiego Ruchu Miejskiego. - Pani ogrodnik mówi, że to "jej ludzie" przygotowywali i że mają odpowiednie kompetencje.
W ostatnim czasie z krajobrazu Szczecina zniknęło wiele dorodnych okazów drzew, m.in. z placu Rodła, a w ich miejscu zostały posadzone nowe, zaledwie trzymetrowe sadzonki. Obecnie trwa także wycinka topoli w sąsiedztwie Szczecińskiego Domu Sportu.
Mówi Karolina Kulińska ze Szczecińskiego Ruchu Miejskiego:
Mówi Magdalena Grycko, ogrodnik miasta:
Przeczytaj również: Zamiast specjalistycznego wózka... bubel za 600 złotych. Misiło: "Będę jak Tommy Lee Jones" [AUDIO]
Zobacz #TOWIDEO: