Kartki w PRL

i

Autor: NAC Kartki w PRL

Sprawdź się!

QUIZ. W PRL-u zakupy na kartki robił każdy. Pamiętasz, jakie zasady obowiązywały?

Zakupy w PRL-u wspomina się do dziś. Długie kolejki, braki w towarze, a przede wszystkim... kartki. Kolorowe, papierowe kartoniki, dzięki którym można było nabyć towary pierwszej potrzeby. Zakupy na kartki w PRL-u rządziły się swoimi prawami. Pamiętasz je wszystkie? Zapraszamy do sprawdzenia się w naszym quizie!

PRL: zakupy na kartki - kto to jeszcze pamięta?

Puste półki i stanie w kolejkach to dopiero początek. Nie zapominajmy o spekulacjach! Pamiętasz, jak robiło się zakupy na kartki w PRL-u? Sprawdź się w naszym quizie poniżej!

QUIZ PRL. Kartki w PRL-u. Pamiętasz takie zakupy?

Pytanie 1 z 10
Za spekulację kartkami:

To był genialny pomysł. Obywatele dostali od rządu dodatkowe źródło dochodu: kartki! Ucieszyli się zwłaszcza ci, którzy w miarę postępowania socjalistycznej gospodarki ku komunistycznemu ideałowi, oduczyli się jeść. Od czasu do czasu żuli suszone grzyby, a z ziemi zaoranej w środku lasu czerpali sobie kiedy chcieli różne płody rolne, np. buraki pastewne i ziemniaki jako stałą dietę dostarczającą dwóch, czy nawet trzech nieistotnych witamin, czy marihuanę na humor i  pory na post.

Oni mogli sprzedać od razu wszystkie swoje kartki na żywność, zwłaszcza, że papier powszechnie jedzono (ale i powielano) dopiero w stanie wojennym. Jak się dodało wszystkie kolorowe kartoniki, które dostawali w swoich zakładach pracy i innych instytucjach małżonkowie, do tego kartki na babcię, która może by i jadła, ale nie miała czym, ponieważ opieka dentystyczna w PRL była dalece niewystarczająca, no to się zbierał niezły kapitalik w papierach jakże wartościowych.

Do spekulowania kartkami, za które można było kupić wszystko, czego nie było, trzeba było mieć przysłowiowy łeb jak sklep, a nawet jak supermarket. Należy uzmysłowić skalę zawiłości osobom nie pamiętającym nawet ubiegłego wieku, a które socjalizm uważają za potworny ustrój dlatego, że w PRL nie było telewizorów kolorowych, a te które były, wybuchały. Tytułem wyjaśnienia, kartki pomyślane były tak, żeby się za Chiny Ludowe nie połapać i na wszelki wypadek nie handlować nimi i nie wymieniać się. Ten pomysł rządu oczywiście nie wypalił, podobnie jak idea socjalistycznej odnowy, od której miało nie być odwrotu, a była tylko kupa śmiechu. Przeciętnie niedokształcony Polak szybko nauczył się operować nowymi papierami wartościowymi, których wymiar pasował jak ulał do pustego portfela. Kartki zostały wydrukowane przez mennicę na większość tego, co było niezbędne, np. mięso, wędliny, kaszę, cukier, cukierki, mąkę, masło, tłuszcze, mleko, buty, papierosy, piwo, wino, wódkę oraz proszek do prania i mydło. Bo np. szampon można sobie było zrobić samemu: z płynu „Ludwik” i pustej butelki z napisem „Palmolive”. Ale nawet bez kartki na szampon było tego sporo. Kartki na szampana też nie było, bo przecież były drożdże i woda (jak nie zakręcili).