Do redakcji "Gazet Wyborczej" w Szczecinie dotarł list od jednego z rodziców. To w nim opisuje, że na krótko przed rozpoczęciem rekolekcji, na dzienniku elektronicznym pojawiła się informacja, że "w czasie tych wydarzeń zajęta ma być szkolna pływalnia i sala gimnastyczna, co uniemożliwia prowadzenie planowych zajęć szkolnych. Dodatkowo dzieci młodszych klas zamiast lekcji będą spędzać czas w świetlicy lub bibliotece" - pisze autor listu. Mężczyzna jest oburzony takim postępowaniem. Jako swoje uzasadnienie podał trzy argumenty:
- "Szkoła publiczna nie jest odpowiednim miejscem do uprawiania kultu religijnego;
- dodatkowe lekcje religijnie nie powinny negatywnie wpływać na organizację lekcji (wg informacji w czasie rekolekcji nie odbędą się normalne zajęcia na sali gimnastycznej i basenie!);
- oficjalne kanały komunikacyjne szkoły (jak Librus) nie powinny być używane do promocji kultu religijnego".
Wściekły takim obrotem sprawy rodzic zażądał od szkoły obszernych wyjaśnień, w tym m.in. na czyj wniosek i na jakiej podstawie Szkoła angażuje się w organizację wydarzeń religijnych. - W poprzednich latach dzieci były prowadzone do kościoła, co zajmowało więcej czasu . Teraz rekolekcje są organizowane w szkole. Pozostaje pytanie: czy to właściwe miejsce, czy rekolekcje powinny odbywać się w kościele i to późnym popołudniem, poza zajęciami szkolnymi? - mówi "Wyborczej" jeden z rodziców.