Przypomnijmy, do wypadku doszło 9 czerwca 2019 roku, po godz. 13:00, na autostradzie A6 w okolicy węzła Dąbie. Zderzyło się łącznie siedem samochodów. Część z nich zapaliła się. Sześć osób, w tym troje dzieci poniosło śmierć na miejscu, cztery osoby zostały ranne i trafiły do szpitala.
- W toku śledztwa ustalono, iż podejrzany kierował w dniu zdarzenia ciągnikiem siodłowym marki Volvo wraz z naczepą wbrew obowiązującemu w tym dniu zakazowi poruszania się po drogach publicznych pojazdów i zespołów pojazdów o masie przekraczającej 12 ton z uwagi na trwające święto - mówi Ewa Obarek z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. - Wiedząc, że zbliża się do zwężenia drogi spowodowanego pracami drogowymi niewłaściwie obserwował przedpole jazdy, nie zachował bezpiecznego odstępu od poprzedzających pojazdów i nie dostosował prędkości do sytuacji na drodze, wskutek czego doprowadził do zderzenia ciągnika z poprzedzającymi go pojazdami osobowymi i powstania efektu domina zderzeniowego, w którym uczestniczyło oprócz wymienionego ciągnika siodłowego 7 samochodów osobowych i powstania pożaru pojazdów.
Jak informuje prokuratura, uzyskane w toku śledztwa specjalistyczne opinie wykazały, iż przedmiotowe zdarzenie zagrażało życiu i zdrowiu 22 osób znajdujących się w pojazdach uczestniczących w katastrofie i nieustalonej liczbie osób znajdujących się w pojazdach przejeżdżających autostradą A6 obok katastrofy w chwili jej powstania.
Polecany artykuł:
Podejrzany w chwili wypadku był trzeźwy, nie był w przeszłości karany sądownie. Na wniosek prokuratora został on tymczasowo aresztowany, jednak wyszedł za kaucją. Wkrótce 35-latek odpowie przed sądem. Za sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym grozi mu kara od 2 do nawet 12 lat pozbawienia wolności.