Zamiast lodowisk... szkółki łyżwiarskie
Jeszcze kilka dni temu były to odosobnione przypadki, obecnie jest ich coraz więcej. Dwa tygodnie temu na otwarcie swojego biznesu zdecydował się właściciel lodowiska na osiedlu Majowym. Funkcjonowało ono jako... kwiaciarnia. O pomysłowym przedsiębiorcy zrobiło się głośno w całej Polsce. Bardzo szybko do akcji wkroczył sanepid, który nakazał zamknąć lodowisko i nałożył na przedsiębiorcę karę finansową. Ten jednak się nie poddał i zaczął prowadzić szkolenia z jazdy na lodzie, co według obowiązujących rozporządzeń jest legalne.
Wybierz najpiękniej rozświetlone miasto w Polsce! Do wygrania sprzęt o wartości 200 tys. złotych. Kliknij tutaj!
Podobna sytuacja ma miejsce na lodowisku na szczecińskiej "Gubałówce" na Osowie, gdzie również można szkolić się z jazdy na łyżwach.
Walka o przetrwanie
Jak tłumaczą przedsiębiorcy decydujący się na tak drastyczne kroki, jest to ich walka o przetrwanie. Pomimo, iż zostali zmuszeni do zamknięcia działalności, za co obiecano im pomoc, wielu z nich wciąż jej nie otrzymało. Przychodów nie ma, a rachunki trzeba płacić.
Zobacz też: Ryanair KASUJE połączenia z lotniska w Goleniowie. Złe wiadomości dla podróżnych
Na profilu #OtwieraMY na Twitterze powstała lista firm, które pomimo zakazów, postanowiły wznowić działalność. Znalazły się na niej restauracje, kawiarnie, hotele, kluby nocne, miejsca rekreacji, obiekty sportowe, w tym m.in. dwa szczecińskie lodowiska. Lista wciąż się wydłuża.
Północna Izba Gospodarcza o "kreatywności" przedsiębiorców
Zdaniem prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie, działania, które podejmują przedsiębiorcy, nie są niczym dziwnym. To po prostu konieczność wynikająca z obawy o swoją przyszłość.
- To jest kreatywność wynikająca z desperacji. Przedsiębiorcy boją się o swoją przyszłość, o miejsca pracy, boją się długów i bankructwa. Ich decyzje o ponownym otwarciu są podyktowane po prostu koniecznością – mówi prezes Północnej Izby Gospodarczej Hanna Mojsiuk. – Rozmawiam z dziesiątkami przedsiębiorców, którzy z wielką pasją prowadzili i rozwijali swoje firmy. Dzisiaj są w dramatycznych sytuacjach. Zdaję sobie sprawę, że mamy czas pandemii, ale uważam, że do porozumienia można dojść w formie dialogu. Cztery radiowozy pilnujące lodowiska w Szczecinie czy natychmiastowa kontrola sanepidu w restauracjach, które się otwierają to nie jest coś, co zachęca do rozmowy – dodaje Prezes Mojsiuk.
Jaka powinna być więc droga do porozumienia? Według prezes Północnej Izby Gospodarczej jest ona prosta, ale wymaga od Rządu transparentności działania:
- Zamknięte sektory gospodarki mają prawo do odszkodowań proporcjonalnych do poniesionych strat. Należy wprowadzić stan klęski żywiołowej i zagwarantować przedsiębiorcom godne odszkodowania. Tak, by mogli stanąć na nogi i działać gdy pandemia się skończy. Należy natychmiast uruchomić pomoc finansową z rządowych tarcz i wycofać się z krzywdzącej strategii rozdzielania pieniędzy według kodów PKD. Zamkniętych jest wiele branż, a pieniądze otrzymają tylko Ci z odpowiednimi kodami. To niesprawiedliwe – mówi prezes Hanna Mojsiuk.