Ktoś zniszczył szczecińską taksówkę. Czy to zemsta konkurencji?

2017-09-03 18:38

Pan Szymon jest taksówkarzem. Prowadzi działalność samodzielnie. Nie należy do żadnej korporacji taksówkarskiej. Ma także konkurencyjne ceny. Prawdopodobnie to było przyczyną zdarzenia, które miało miejsce w nocy z soboty na niedzielę, gdy jego auto zostało zniszczone przez nieznanych sprawców. Podejrzenie padło na konkurencję.  

W samochodzie, którym porusza się pan Szymon zostały przebite wszystkie cztery opony, a na karoserii wymalowano czerwoną farbą wulgarne hasła. Zdjęcia uszkodzonego samochodu zostały zamieszczone na Facebooku, a pierwsze podejrzenia padły na konkurencję.

Szymon Wrzesień, właściciel TAXI Złotówa

i

Autor: Grzegorz Kluczyński Szymon Wrzesień, właściciel TAXI Złotówa

Od samego początku swojej działalności właściciel taksówki spotykał się dużą falą krytyki ze strony taksówkarzy, jednak opinie klientów były zupełnie przeciwne - chwalili oni niskie ceny i profesjonalną obsługę.

- W przeciągu zaledwie kilku godzin od uruchomienia konta na Facebooku otrzymałem ponad 90 negatywnych recenzji, kilka telefonów z pogróżkami oraz wielokrotnie zdarzyło się, że dzwoniono do mnie zamawiając taksówkę i były to fałszywe kursy - mówi Szymon Wrzesień, właściciel TAXI Złotówa. - Akcja została nagłośniona i po kolejnych 24 godzinach moją stronę odwiedziło ponad 200 tysięcy osób, otrzymałem ponad dwa tysiące pozytywnych recenzji. Przypuszczam, że taksówkarze boją się już publicznie ogłaszać w Internecie, dlatego przeszli do takich czynów.

Przeczytaj również: Udawał kolegę, żeby nie iść do więzienia

Motywem przestępstwa mogły być dużo niższe ceny oferowane przez TAXI Złotówa za przejazd, niż ma to miejsce w korporacjach taksówkarskich. Za "trzaśnięcie drzwiami" klienci płacą jedynie złotówkę, gdy w przypadku innych taksówek stawka wynosi minimum 3 złote.

Czy incydent, do którego doszło w nocy to tylko chuligański wybryk, czy może zemsta konkurencji, z którą taksówkarz zmagał się od samego początku? Tego nie wiadomo. Sprawa została zgłoszona na policję. Pan Szymon obiecuje, że się nie podda.

- Nie dam się zastraszyć - mówi. - Chciałbym jak najszybciej doprowadzić auto do stanu używalności i nadal świadczyć swoje usługi. Jestem tu dla dobra klientów i nie interesuje mnie jak postrzega mnie konkurencja.

Zdaniem pana Szymona koszt naprawy auta wyniesie co najmniej 2 tysiące złotych.

Przeczytaj również: Napadali na dostarczycieli pizzy! Grozili nożem i okradali