Zobacz reportaż dziennikarzy "Interwencji":
Miał zostać ojcem. Wracał do Polski z zagranicy. Ostatni raz kontaktował się z rodziną 29 marca. Widziano go na trasie ze Szczecina do Piły. Nie dotarł ani do narzeczonej, ani do rodziny. Po wielu miesiącach poszukiwań odnaleziono jego ciało.
Co się stało? Śledczy od razu założyli, że Mateusz popełnił samobójstwo. Rodzina 30-latka jednak w to nie wierzy. Bliscy Mateusza są przekonani, że ktoś go zamordował.
– Uważam, że brata ktoś zamordował i tutaj przywiózł. On sobie sam tego nie zrobił – mówi w rozmowie z dziennikarzami "Interwencji" Katarzyna Piotrkowicz, siostra Mateusza.
Przeczytaj również: Leczył raka piersi... patrząc w oczy i zalecając dietę! Kobieta o mało nie przypłaciła tego życiem. Znachor wkrótce stanie przed sądem
Ciało 30-latka odnaleziono niedawno w stodole należącej do jego rodziców. Zwłoki były w znacznym stopniu rozkładu.
– Twarz miał zapadniętą, wszędzie tylko sama skóra i kość – wspomina sąsiad Mateusza, który odnalazł ciało.
Rodzina 30-latka ma żal do policji, prokuratury i biegłych, że nie zbadali dokładnie wszystkich okoliczności śmierci i nie zabezpieczyli też wszystkich dowodów w miejscu odnalezienia ciała.
Przeczytaj również: Uciekał przed policją. Był pod wpływem LSD. Teraz stanie przed sądem
Policja wróciła po porzucone dowody dopiero po interwencji dziennikarzy. Całe śledztwo w sprawie śmierci mężczyzny przejęła też Prokuratura Okręgowa w Zamościu.
Przeczytaj na Murator.pl: Remont kawalerki