Teoretycznie Łukasz K. miał pozostać anonimowym więźniem, tak się jednak nie stało. Osadzeni szybko ustalili, kim jest i za co trafił w to miejsce. Co więcej, dowiedzieli się też, w której konkretnie celi przebywa. Sądząc po tym, co dzieje się w ostatnich dniach w więzieniu, na mężczyznę wydano wyrok śmierci. - Osadzeni krzyczą ze swych cel by się powiesił, bo jak nie, to sami go zabiją. Zdarza się, że tak skanduje prawie całe więzienie. I w dzień i w nocy są te krzyki- - zdradza nam nasz informator.
Przed współwięźniami gwałciciela chronią specjalne środki ostrożności, jakie nad nim roztoczono. 32-latek siedzi w specjalnej, monitorowanej celi, którą dodatkowo co godzinę kontroluej przez wizjer pracownik służby więziennej. Myje się w celi, a na prywatność nie może liczyć nawet w łaźni. - Przebywa na oddziale chronionym, gdzie są osoby narażone na agresję ze strony innych więźniów czyli np. pedofile, gwałciciele, matkobójcy - słyszymy od naszego rozmówcy.
Jak po swoim potwornym czynie może się czuć w tych warunkach Łukasz K.? Ponoć jednemu z pracowników więzienia miał przyznać, że gdyby był po drugiej stronie celi, to też by na gwałciciela krzyczał, tak jak na niego współwięźniowie. Czy to skrucha - ciężko stwierdzić. Nie ulega wątpliwości, że w najbliższych dniach Łukasz K. zostanie przeniesiony do innego aresztu. Po tym jak został rozpoznany i inni więźniowie wydali na niego wyrok, to jedyne rozwiązanie.